Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2010

Jajecznie i z lekka jajcarsko...

Obraz
U nas dobrze. Tylko mi Wena wzięła i zdechła. Robię sobie blogowy urlop - co zresztą chyba dość wyraźnie widać ;) U was jestem, ale nie komentuję, w sumie to nawet nie mam kiedy... Nie wiem kiedy mi się znudzi urlopowanie od pisania. Póki co, nie tyko nie mam na nic czasu, ale też znudziło mi się samo pisanie. I to BARDZO. A ja nie lubię się do niczego zmuszać. W każdym bądź razie, wszystkim, którzy tu zaglądają - dziękuję za odwiedziny. I życzę zdrowych, wesołych, pogodnych, szczęśliwych, mazurkowych, jajecznych, kiełbaśnych, szynkowych, żurkowych, baziowych, żonkilowych, wiosennych, wyspacerowanych i pełnych rodzinnych spotkań Świąt Wielkanocnych. Bawcie się dobrze, wróćcie wspomnieniami do tych najszczęśliwszych świąt jakie przeżyliście i postarajcie się przywołać choć trochę tamtej atmosfery. I nie liczcie kalorii. Ja nie zamierzam ;) Buziaki ode mnie i od Juli :*

Tak sobie

Proza życia mnie dopadła. Dom - praca, praca - dom. W międzyczasie jakieś zakupy. Spać. Wstać kilka razy do Młodej. Wstać. Dom - praca, praca - dom. I tak w kółko. Na szczęście winda już działa. Mówiłam wam, że przez miesiąc nie działała? Jakieś porachunki między firmą windziarską a spółdzielnią mieszkaniową. Oczywiście najbardziej ucierpieli mieszkańcy, ale KOGO TO OBCHODZI...  Firma X tłumaczyła, że musi sprowadzić sterownik do windy "z zagranicy". A spółdzielnia jeszcze im nie zapłaciła za montaż, więc chcą żeby za naprawę zapłaciła. Spółdzielnia twierdziła, że nie ma żadnych zobowiązań finansowych wobec Firmy X, a ta nie dała wciąż gwarancji na windę w ramach której miała być zrobiona naprawa. Żarli się między sobą aż  furczało... AŻ ktoś z moich sąsiadów nie wytrzymał i zadzwonił do gazety. Pani redaktorka żywo się zainteresowała i przyszła popytać... Pewnie zadzwoniła też do spółdzielni i Firmy X. Kolejnego dnia winda działała. Nieciekawe miejsce z punktu widzenia miesz

Bo tak właściwie...

Byłam przez tydzień na urlopie. Miałam nadrobić mnóstwo rzeczy. Miałam spać, czytać książki, zrobić porządek w domu...  Miałam nadrobić zaległości na blogach, miałam pisać nowe notki... Ale nic nie zrobiłam. Bo tak właściwie wolałam cały czas spędzać z małą, cudowną istotą... Która w zeszły poniedziałek po prostu podparła się rączkami i usiadła. I teraz nie sposób jej położyć bez naprawdę konkretnego powodu (butla) ;) Która swoim śmiechem nagradzała każdą chwilę spędzoną razem. Która tuliła się i obdarzała mnie mokrymi, obślinionymi buziakami...  Dobrze mi było...