Posty

Bałtyk wzywa

Obraz
  Już za chwileczkę, już za momencik... :) No cześć Robaczki, co tam u Was? Ja już jedną nogą jestem na plaży, trzymajcie mi tam kciuki za pogodę - proszę! :) Pomału się pakuję i załatwiam w pracy wszelkie sprawy "na zaś",  żeby nikt mnie nie niepokoił przez następne trzy tygodnie. Im jestem starsza, tym bardziej potrzebuję dni, w których nic nie muszę. Co najważniejsze, potrafię już sobie takie momenty zafundować bez wyrzutów sumienia. Kiedyś męczyło mnie strasznie takie "nicnierobienie", bo przecież w tym czasie można by było tyle "nadgonić". Teraz spacer, czy pogaduchy z kimś kochanym na kocyku, albo czytanie książki nie są już powodem do zastanawiania się, czy marnuję czas. Długo mi zeszło, żeby to zrozumieć ;) Czas od kwietnia zleciał mi niesamowicie szybko. Mnóstwo pracy, pilnowanie wagi (- 5 kg na dzień dzisiejszy!! :)) Wyjazdy i wywiadówki CJ, dużo czytania, wyjazd na Dziki Wschód do Rodzicieli... I w mgnieniu oka zawitał lipiec ;) Od zeszłego tygo

Przesilenie

Obraz
  Sercowe tabsy działają. Powolutku wyciszyły mi szaleństwo w klatce piersiowej, co wpływa również na nastrój. Czuję się, jakby ktoś budził mnie w środku mojej skorupki i wyciągał na zewnątrz. Jeszcze mocno zaspana, ale pozwalam sobie na spokojny oddech. Wokół wszystko pachnie. Wiosna nie tylko w rozśpiewanych przedszkolakach, ale i w zielonej trawce i w kwiatach. Kupiłam dużo żółtego do poustawiania dookoła ;) Święta w tym roku niestety na miejscu, co pewnie też miało swój udział w moim dołkowym nastroju. Tęsknota dusi i ciężko się zmusić do radości z obchodów. Przygotowań też niewiele, bo niewiele trzeba przy wybiórczej diecie mężonowej rodziny. Niedziela szybko zleci, a w poniedziałek wybieramy się we trójkę na Wawel. I może na jakąś kawkę? Zobaczymy. Przejedzenie nam na pewno nie grozi. Mam nadzieję, że Wy wszystkie moje Robaczki, jesteście w dobrym zdrowiu i w pełnej gotowości do wielkanocnego świętowania. Życzę Wam wszystkiego najpiękniejszego, budźcie się do radości :* (obrazek

Przyspieszony rytm

Obraz
Dopiero rozebrałam choinkę, a tu już Wielkanoc na horyzoncie... Wszystko dzieje się tak szybko, że nie nadążam z przyswajaniem. Ciągła galopada po lekarzach, niewyrabianie na zakrętach w pracy, planowanie remontu kuchni, kredytu na ten remont, dbanie o relacje rodzinne, małżeńskie, matko-córkowe. Trochę mnie to przytłacza. Już dwa razy od czasu wakacji zwiewałam na chwilę do Rodziców, żeby zresetować głowę, na jakiś czas pomaga, ale potem znowu chaos kłębi się w głowie i szarpie nerwy. Wróciłam do czytania. Zauważyłam, że to też dobrze mi robi. Wciskanie się w fabułę zupełnie różną od tej z mojego życia daje oddech i huśta perspektywą. Gdzieś tam budzę się z codzienności, zerkam z zupełnie innej strony, bywa że nabieram od nowa chęci, by sprzątać życiowy bałagan.  Ale jakoś ciężej jest. Branie się w garść i potrząsanie sobą nie idzie mi już tak łatwo jak kiedyś. Ale wiosna idzie. Będzie lepiej. Trzymajmy się   

Powrót do przeszłości

Obraz
 Tak, wiem że mnie długo nie było. Niestety Wena zdechła, a perspektywy w codzienności takie sobie. Cóż, życie, należy się dostosować.  Jeszcze niedawno można było pomylić pory roku - późną jesień z późnym latem. Temperatury szalały sobie bliżej dziesięciu na plusie, łatwiej było wrócić myślami do wakacji. Ale im dalej w listopad tym trudniej wykrzesać ze wspomnień siłę napędową do życia. Wakacje były...piękne i.. trudne. Im dokładniej coś ostatnio planuję tym bardziej spektakularnie plany biorą w łeb. Dobrze, że nie wszystkie, ale jestem zmęczona ciągłym dostosowywaniem się do różnych sytuacji. Zaplanowaliśmy tydzień z moimi Rodzicami u nas, w planach było dużo zwiedzania, wypadów w piękne miejsca Małopolski, Kraków mieliśmy traktować wyłącznie jako noclegownię. Drugi tydzień mieliśmy spędzić u Rodziców i bujać się po Podkarpaciu. Mężon potem miał wrócić sam do domu i do pracy, a my z CJ zostać prawie do końca miesiąca. Wyszło...połowicznie. Z jednej strony było super, bo najbliżsi by

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Obraz
(Zdjęcie z internetu) Jak się macie Robaczki? Urlop przed? Po? W trakcie? Ja się powolutku do mojego czołgam. Jest szansa, że dam radę, choć niewiele mi brakuje do kompletnego wyczerpania baterii. Ratuję się różnie - Domowymi lodami, Weekendowymi ucieczkami w nieodległe okoliczności przyrody Słoikowaniem... Balkonowaniem... I wianiem przed wariackimi burzami. Oby, gdy zacznę już ten cudownie wolny od obowiązków czas, nawałnice dały od siebie odpocząć... Z informacji bardzo dobrych - CJ dostała się do wymarzonej szkoły na wymarzony kierunek. Poziom zen jest zadowalający. Do pełni brakuje tylko długiego spania, zwiedzania i pobierania witaminy D przezskórnie :)) Póki co, szykuję wrześniową dokumentację i czekam na powrót szefowej z urlopu. Idzie mi opornie, ale konsekwentnie "do przodu". Dzieciaków spędzających wakacje w przedszkolu mamy sporo, więc też jest co robić. Oby baterie wytrzymały! :) Dajcie znać co tam u Was,  Robaczki - buziole! :)

Wakacyjnie - niekoniecznie

Obraz
  Balkonik mi obrodził tegorocznie ;) Jak tam Robaczki? Odpoczywacie? Ja zrobiłam mega przerwę w blogowaniu, bo galopada wydarzeń i stresior kiepsko na mnie działają. Dla CJ ten rok to kolejny kamień milowy na drodze jej życia i chcąc nie chcąc wszystko kręci się wokół niej. Wybór szkoły, egzaminy ósmoklasistów, dążenie do jak najlepszych wyników na świadectwie, rekrutacja... Siwieję powolutku, acz nieubłaganie ;) Część stresu mamy już za sobą. CJ doskonale napisała egzaminy - nawet egzamin z polskiego, o którego wyniki "się bała" poszedł jej świetnie. Ba, poszedł jej najlepiej. Świadectwo ze średnią ponad 5, przedmioty wymagane na profilu, który preferuje -zaliczone na bardzo dobrze i celująco. I to bez naszego jojczenia, naciskania, mękolenia...  Duma we mnie powoli przestaje mieć miejsce na dalszy rozrost ;)  Teraz czekamy na wyniki rekrutacji. Mocno trzymam kciuki, żeby przyjęło ją bardzo dobre liceum, do którego ma blisko. Napracowała się.  Poza tym staramy się jakoś oga

Biegiem przez maj

Obraz
  Ledwo się maj zaczął, a już się kończy. Czas leci galopem, dopiero spacerowaliśmy sobie na majówce z Rodzicielami po arboretum w Bolestraszycach, a już dzisiaj Córka Jedyna napisała drugi z egzaminów ósmoklasisty. Majówka udała nam się wspaniale. Szara, ponura aura ustąpiła miejsca ciepłej, letniej pogodzie i spacerowaliśmy sobie rozkoszując się słoneczkiem. I roślinkami.  Reset idealny. Niestety potem znowu nastąpił ciąg deszczowych i zimnych dni, ale kto by na to zwracał uwagę, kiedy trzeba  biec, załatwiać, uczyć się do egzaminów.... Córka Jedyna za chwilę - w niedzielę - kończy 14 lat. Robię się stara :))) Jest piękna, mądra, zabawna - mogłabym tak ją chwalić przez wieczność. Jeździ konno, zbiera figurki koni, prowadzi końskiego IG... O koniach mogłaby mówić godzinami. W szkole radzi sobie świetnie, po raz kolejny bez nadmiernej spiny świadectwo będzie kolorowe. Bardzo dumna jestem. Proszę trzymać kciuki, żeby dostała się do najfajniejszego liceum w Krakowie :)) Mnie oczywiście