Czyżby przełom?

Opiekunka powiedziała wczoraj Mężonowi, że Jula mniej płakała, więcej zjadła i dłużej spała.

Dzisiaj moje dziecko NIE PŁAKAŁO jak wychodziłam bez niej z przedszkola...

Czyżbyśmy zobaczyli światełko w tunelu??

Oby. Jesteśmy bardzo cierpliwi i konsekwentni.

Rano zaprowadzam Młodą ja, po południu odbiera ją Mężon.
Dzisiaj powiedziałam po prostu, poczekaj na tatusia. Zrób Mamusi papa.
No i zrobiła papa i poszła do Pani :)))

Wychowawczyni powiedziała, że przestały się już tak nad nią trząść. Nie pocieszają ciągle, bo Młoda tylko płakała bardziej kiedy próbowały ja utulić - może to jest jakiś klucz?

Dzieci wciąż jeszcze są istotami z innej planety. Jula woli bawić się sama. Dostaje zabawki, które lubi, siada sobie w kąciku, tak by wszystko widzieć i obserwuje. Mam nadzieję, ze w końcu się ośmieli i zacznie bawić...

Ogromną ulgę sprawił mi ten jej dzisiejszy spokój...

Dzięki dziewczyny za wszystkie słowa otuchy. Bardzo potrzebowałam takich "przykładów z życia". :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Powrót do przeszłości

Bałtyk wzywa