Życie
Tak po macoszemu ten blogasek teraz....
Ale póki co tak jest dobrze.
Czytałam ostatni post. Depresyjny, mocno... jak dobrze, że już maj...
Znów wygrzebałam się z dziury. Tęsknota wciąż istnieje, ale póki co nie zabija. Małymi krokami wspinam się każdego dnia wyżej. Biegnę. Aż do kolejnego lutego.
Nigdy nie lubiłam lutego. To taki dziwny miesiąc. Ma się już totalnie dość zimy, a do wiosny wciąż za daleko...
Cóż...
Znajduję czas na ciekawość życia mojej córki. Na jej szeroko otwarte oczy na przedstawieniach w teatrze, na balecie. Zabieram ją wszędzie - wiecie, że w pierwszy majowy weekend był japoński dzień dziecka? Moja córka w tym roku będzie obchodzić dwa :D
Warsztaty, wycieczki... Jeśli tylko zdrowie i pogoda pozwolą...
Znowu piekę chleb. I gotuję tak by moi najbliżsi po zapachu trafiali do kuchni z burczącymi brzuchami.
Czytam, Przeglądam Pinterest'a.
Zarezerwowaliśmy miejsce na wakacje nad morzem....
To pierwsze tak dalekosiężne plany...
Jula we wrześniu zaczyna szkołę. Razem uczymy się czytać.
A w czerwcu uciekam na tydzień do Rodziców.
Ciekawe, kiedy znowu tu zajrzę ? :)