Na głowie kwietny ma wianek... ;) Zdjęcia z badylkiem i motylkiem jeszcze nie mamy. Wakacje nam się kończą... Zaraz będzie " i tyle je widzieli" - gdzieś tam tylko podniesie się kurz na drodze... A u nas zmiany zmiany zmiany... Pracę właściwie zmieniam... Bo płatny urlop jeszcze trwa przez sierpień i wrzesień, a ja już we wrześniu zaczynam coś nowego. Wyzwanie. Czy podołam - to się zobaczy, w każdym razie muszę spróbować. Jula ma już pięć zębów. Kolejne już powoli rozpychają dziąsełka. Młoda szybko nadrabia braki ;) I pierwsze kroczki też już postawione. Ona sama chyba jeszcze o tym nie wie :D bo bardzo pilnuje asekuracji, ale czasem jest coś bardziej ciekawego niż przytrzymująca ręka mamy i trzeba pójść odrobinę szybciej... Dzisiaj głaskała mnie po głowie mówiąc: "moja mama... moja..." :D No skoro można tak z osiołkiem, to czemu nie z mamą. A ja się po prostu cichutko rozpływałam ze szczęścia... Dogadujemy się całkiem nieźle. Niesamowicie mnie cieszą...