Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2008

Lany wtorek

Tytuł odzwierciedla to, co dzieje się na zewnątrz. I na tym poprzestańmy, bo jak zacznę miotać czym popadnie z mojego cięższego asortymentu słownictwa, to nie wiem czy nie będę musiała zmienić tego bloga na "dozwolony od lat 18-stu". Właściwie, przy co niektórych postach powinien mieć taką etykietkę... ale to dygresja. Powróćmy do meritum. Szanowny Mężon zaraził był mnie starzeniem. Już od początku roku z cierpiętniczą miną odżegnuje się od pierwszej w życiu trójki, która mu przypadnie za czas dość niedługi. A ja się robię coraz bardziej ponura. Nawet blog sponurzał. I czuję się jakaś taka szara i zmęczona. I liczę na mannę z nieba zamiast z optymizmem wziąć się za szukanie mieszkania wrrr (kolejne mi dzisiaj umknęło!). A dziś dobił mnie własny Rodzony Przyjaciel podsyłając sznurek do strony z wózkami dziecięcymi i zapytując, które ustrojstwo PODOBA MI SIĘ NAJBARDZIEJ. Wyrosłam już z tego typu urządzeń przewozowych, więc nie łudzę się w jakim celu spytał. Nie dość tego, m

Dzień 136.

Dzień przepiękny i przesłoneczny :) Aż się chce... żyć... Tyle, że nie w tych grubych murach, nie w nasiąkniętej wilgocią kamienicy... Całe szczęście nie ma Szeryfa, więc spokój... złudny, poprzetykany dzwonkami telefonów i mailami pod tytułem "zrób jeszcze"... No cóż, czas wykradany tak ma. Dziś idziemy oglądać gniazdo. Możliwe, że będzie nasze - takie "wynajęte nasze". Cena jest w miarę sensowna, dojazd już może mniej, ale jedno w tym przypadku przeważnie wyklucza drugie. Chyba, że trafi się nam jakaś "bardzo wyjątkowa okazja" :) Wczoraj, siląc się na dyplomację, przyznaliśmy się do wyprowadzki naszej obecnej "wynajmującej lokal". Chyba się ucieszyła. Chyba nie przeraża jej "syndrom pustego gniazda" ani tego typu problemy. Mam nadzieję, że jej tak zostanie i nie będzie chciała codziennie sprawdzać jak sobie radzimy :) Szanowny Mężon odetchnął z ulgą. Trochę bał się tej "wielkiej rozmowy" z Rodzicielką. Ciągle jeszc

Jan Lechoń "Bajka o miłości"

Z myślenia długich godzin, wypatrzeń zachwytnych, Z dławiących piersi, tęsknych spoglądań po niebie, Moja wielka się miłość zrodziła do Ciebie, Jak lotna mgła eteru w przestrzeniach błękitnych. Nic jeszcze nie wiedzących pożądań zadatkiem Na oczy rozkochane w powietrzu się kładła, Rzucając srebrny tuman na wodne zwierciadła, Z tajemnych leśnych gęstwin patrząca ukradkiem. Płynęła lekka, senna, rozlana po ciszach, Płacząca, smutna, tęskna, zaklęta we grzmotach, Jak bajka wciąż się rwąca w wieczornych chichotach, Jak światło, co w klasztornych przyczaja się niszach. Piastunka snów i marzeń, majaczeń na jawie, Świetlików świętojańskich zielone miriady - Cyt! Słyszę! Ponad wodą przechodzi cień blady, I coś się poruszyło i żyje coś w trawie. Nie miała żadnych kształtów, kolorów i woni, I kędy się zwróciłem, widziałem ją wszędzie, Jak srebrne babie lato w powietrzu rozprzędzie, Jak wieczór chodzi lasem, na łące w dzień dzwoni. Jak nocą po księżycu na ziemię się zsuwa I srebrny warkocz p

Dzień kury domowej.

Raz na bardzo długi czas - zostaję sama w domu i co? Budzi się we mnie kura zwana domową... Zamiast spać, leżeć z gazetką i zieloną maską na twarzy dla odzyskania właściwego kolorytu skóry (chociaż za cholerę nie wiem jaki jest mój właściwy koloryt ;)) ja łapię za odkurzacz, ścierki, robię pranie i sprzątam. I zastanawiam się co wpakować do żołądka wygłodniałemu mężonowi. Mężona nie ma. Wymknął się bardzo bladym świtem do pracy. Nawet mnie do końca nie obudził, co mu się chwali ;) A ja w łóżeczku do dziewiątej... a potem ta kura... Tylko muzyczka leci w miarę relaksująca... Nie to, że tak zazwyczaj nic nie robię... Robię, bo właściwie muszę ale mało mi się to podoba. W końcu o nie swoje nie dba się tak, jak o własne... Czy wszystkie synowe mieszkające z teściami tak mają? Różne opinie słyszałam... Na szczęście coraz bliżej już do nowego etapu. Wprawdzie to też nie będzie własne mieszkanie, ale właściciel już nie będzie się po nim szwendał ;) Być może będzie też nowy etap dla

Dzień 127.

Obraz
Za oknem aura "tuż przed". Za chwilę zacznie lać, jakby nie wystarczył ten deszcz sprzed paru dni... "Wielkie majowanie" udało się nadzwyczajnie. Sport "leżenie brzuchem do góry na czas" wychodzi mi świetnie ;) A poza tym spacery bliżej i dalej, lody... Filmy, które było warto zobaczyć i te których nie warto - też. Kasztany kwitną. Zaczęły się pierwsze komunie, matury... Od pierwszej komunii minęło już tyle czasu, że pamiętam tylko strasznie niewygodny drut usztywniający sukienkę od dołu :) I spanie na wałkach żeby mieć "takie wspaniałe kręcone włosy jak mama ;)" I goście specjalnie dla mnie. I prezenty... Ciekawe gdzie był Bóg przy tym wszystkim? Czy ośmiolatek w ogóle wie po co jest ten sakrament? A matura? Niedawno dostałam zaproszenie na bal z okazji jej dziesięciolecia... Szmat czasu... Gdyby się tak zastanowić - dzień na polskim był równie ponury jak dziś... Było wypracowanie, które wyrzuciłam w połowie czasu, czym prawie dop