Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2021

Przedświątecznie.

Obraz
  No dzień dobry, jak Wam idzie przedświąteczna orka? Wszystko już ogarnięte? Ja w tym roku nie szaleję z przygotowaniami tak jak w zeszłym. Wolne mam dopiero w wigilię, więc nawet za bardzo nie mam kiedy. Odpuściłam wszelkie mycia okien i szorowanie każdego możliwego kąta. W weekend we trójkę trochę odgruzowaliśmy mieszkanie, ubraliśmy choinkę, w co najbardziej zaangażowała się CJ, rozłożyliśmy ozdoby. Zrobiliśmy też z Mężonem większe zakupy.  Wszystko starałam się jakoś porozkładać w czasie, jest szansa że zdążę. W niedzielę wcisnęłam śledzie do słoików z sosem "po kaszubsku", myślę, że powinny się zamarynować do piątku...  Wczoraj byłam u mojej ulubionej fryzjerki - oczywiście zaszalała z farbą, przetrzymała mnie 3 godziny, tak, że o mało jej tam nie zasnęłam na myjni, ale wyszłam z ogromnym bananem na twarzy :D To taki mój prezent na święta.  Dzisiaj pora na pasztet. Mam nadzieję, że się uda. Już kiedyś go piekłam na święta z teściami i rodziną męża - bardzo im smakował,

Tytuł zjadły mole.

Obraz
 Jak jest na zewnątrz, każdy widzi, nie ma się co rozpisywać.  Przez chwilę jeszcze leżał śnieg, za którym nie przepadam, ale przynajmniej było jakoś jaśniej. Teraz jest po prostu czarno. Czarno rano, kiedy ściągam z łóżka najpierw swoje, cicho protestujące ciało, a potem CJ, która protestuje już głośno i wyraźnie.  Czarno po południu, kiedy wracam do domu zmęczona całym dniem, byle szybciej, byle jak ogarnąć bieżące domowe sprawy i zalec na kanapie pod kocykiem, z kubkiem aromatycznej herbaty. Zimowy niedźwiedź rozgościł się we mnie na dobre.  I jeszcze ten wszechogarniający smog, który wdziera się smrodem w nos, dusi i odbiera chęć do życia. Niby Kraków pozbył się już kopciuchów, ale "obwarzanek" wokół miasta dymi i rozwiesza we mgle trujący koszmar... W przedszkolu pełna mobilizacja, dziewczyny mają w planach przedstawienia i warsztaty, z których filmy i fotorelacje będą wysyłać rodzicom. Placówki z powodu pandemii są zamknięte na osoby z zewnątrz, nie wpuszczamy też rodzi

Grudniowo.

Obraz
Grudzień zaczął mi się na l4. W ostatni listopadowy piątek wypisałam sobie urlop na poniedziałek, żeby spotkać się z ortopedą i wróciłam do domu z myślą, że czeka mnie trzydniowy weekend. Sobota minęła szybko, pojechaliśmy sobie do Jyska, bo choć nastrój mam całkowicie nieświąteczny, to zauroczyły mnie świąteczne ozdoby i postanowiłam, że MUSZĘ je mieć ;)  W niedzielę rano zaczęło mnie boleć gardło - ale nie jakoś strasznie, leki przeciwzapalne działały, tabletki łagodzące "drapanie" też, uznałam, że to nic takiego.  W poniedziałek rano, w drodze do i od lekarza trochę przemarzłam, ale żadna tragedia się nie zapowiadała... Doktorek przepisał mi rehabilitację i lekarstwa, dowiedziałam się, że mam zapalenie rozcięgna - wróć, dowiedziałam się, że mam rozcięgno w stopie i zapalenie tegoż ;) ogólnie da się to leczyć, uspokoił mnie trochę. Dopiero wieczorem wjechała gorączka, gardło zaczęło boleć jak wściekłe, było mi zimno... We wtorek obudziłam się z wysoką gorączką i kaszląc jak