Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2012

W międzyczasie

Jula bardzo dzielnie znosi wszystkie zabiegi "okołogębowe". A one na szczęście dają rezultaty - mamy jeszcze tylko 2-3 ostatnie plamy do wyleczenia. Mój antybiotyk też się spisał - wprawdzie jego działanie będę czuła jeszcze jakiś tydzień (jakieś wolno uwalniające się substancje) ale najgorsze dolegliwości brzuszne już powoli mijają. A gardło blednie. A w międzyczasie jest nam razem TAK dobrze....  :) Bawimy się i roznosimy dom :D Dziś rano - w pościeli, rozchichotane i szczęśliwe przytulałyśmy się na zapas... Jula między jednym atakiem śmiechu a kolejnym - Mamusiu!! Nie psytulaj mnie tak bo mnie spocisz!!!!! :))) miłego dnia!!

Nie zabiło - więc chyba wzmocniło?

Czasem nie da się załatwić wszystkiego paroma słowami, szczególnie kiedy wali się głową w mur obojętności, którym otoczy się najbliższa osoba.  Dół kopał się sam, a ja tonęłam, coraz bardziej wściekła i bezradna. Marta, gdyby nie Twoje maile i smsy nie miałabym siły walczyć o spokój. Przywróciłaś mnie do pionu. Jesteś wielka. Dziękuję. Kochana. I w sobotę... Była wielka telefoniczna awantura, jakiej nie pamiętają najstarsi w Orange i Play. Było wyrzucanie sobie żalów, tłumaczenie niejasności, wrzaski, rzucanie telefonem. Bo Najdroższa też ma charakterek. A ja mam go po niej. I tak właśnie załatwiamy wszelkie "animozje". Z hukiem. Było najtrudniej bo choćby najmniejszy konflikt z Nią (a takie są przeważnie) wykańcza mnie emocjonalnie. Było wyczerpująco. Było zmuszanie się do słuchania i słyszenia. Bo jesteśmy takie same. I po stokroć różne. Ale się udało. Atmosfera oczyszczona. Znów jesteśmy dla siebie BARDZIEJ. I nie wiem co jest winą - konflikt pok

Co nas nie zabije...

Obraz
to nas wzmocni.. Teoretycznie. Udanego weekendu!!!

Nie czuję się zupełnie...

Wielikieś mi uczyniła pustki w domu moim Moja droga Julindo tym wyjazdem swoim... Pusto wszędzie głucho, wszędzie... posprzątane, uprane, poukładane, ba! nawet uprasowane (!!) I ten BRAK - namacalny, aż boli :/ Przywitałam ją w sobotę - wyściskałam, wyprzytulałam, posłuchałam słodkiego świergotu - i co? W niedzielę przyjechała druga babcia wsadziła do auta i wywiozła :/ Zasmarkaną i zapłakaną, bo ona chce do Mamy. Ale już podobno jest dobrze. Nie beczy, spała spokojnie, babcia WSZYSTKO kupuje i na WSZYSTKO pozwala. Już nie wiem co gorsze :/ Nienawidzę wakacji. Dobrze, ze jeszcze tylko 2 tygodnie. Mebli do kuchni też jeszcze nie ma, może do końca tygodnia zdążą. No, to do miłego.

Łzawo będzie...

... przez cały dzień. Moje oczy nadal nie trawią klimatyzacji ;) Co tam u was Robaczki? ja jakoś dotrwałam do piątku... wprawdzie mój przyjaciel Ibuprom zatoki towarzyszy mi wszędzie, ale główna myśl przewodnia trzyma mnie we względnym pionie - Jula jutro wraca :) Od przedwczoraj trochę się wreszcie ochłodziło - burza zafundowała mi darmowy prysznic, ale po niej przyszło dobre... chłodne... Da się wysiedzieć w pracy, moje zwoje mózgowe przestały się notorycznie przegrzewać. Na uszach w drodze do pracy Coma: ... no ale przyznaj - że w sumie się żyje cudnie... I Creed.. A  w domu - nadrabiamy z Mężonem "Grę o Tron". Podejście drugie - udane. To do miłego ;)

Smażalnia - komu rybkę raz??

Obraz
Czuję się jak flądra na patelni.  Dobrze, że w robocie klima działa. Bo już wróciłam - żeby troszkę odpocząć po tym urlopie ;))  Ale ad hoc. Urlop. Nie urlop. Galery... Na Saharze... (i co z tego ze się wyklucza?? :))) A zaczęło się tak niewinnie - Braciszek uznał, że on też jedzie do domu, a co i pojedziemy razem. Siostra wzięła sobie urlop, zapakowaliśmy auto po brzegi zabawkami Julindy i ziuuuu.  Młoda zachwycona możliwością sterowania kierowcą ze swojego fotela wykrzykiwała zachwycona - wujek! zielone! wujek ćelwone! - wujek szafa!! (TIR) wy-mi-ja-my! :)) zasnęła dopiero za Tarnowem. Niestety pechowa jazda była, bo... (...) Życie takie zna przypadki: jadą sobie za rogatki, Staną sobie gdzieś w szuwarach, w płocie dziura, jakaś szpara, Licznik już notuje, wszystko rejestruje, Wszystkie przekroczenia, czeka na jelenia. (..) Też go mają chłopcy, chłopcy-radarowcy, Dostrzegli go z dala, zapłacił... tralala... (...) (A. Rosiewicz Chłopcy radarowcy) n