Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2012

Tośmy poszalały...

Czyżby limit zdrowia został na ten rok wyczerpany?? Jula wczoraj jak zwykle poszła do przedszkola. Jak zwykle ją z tego przedszkola odebrałam. Ale reszta już niestety nie była jak zwykle.  Bo z Julą z przedszkola przyszedł kaszel. I to nie jakiś tam kaszelek. Ale Pan KASZEL. Drażniący, męczący, dudniący w całym domu. I Julinda cały wieczór zwieszała swój śliczny nosek na kwintę. I chrypiała coraz bardziej. By na koniec zaprosić Panią gorączkę. Ale nie taką zwykłą - o niee - do Pana Kaszla pasuje wyłącznie Pani Gorączka 39,8. A CO. Stresior nocny, moje wory pod oczami z niewyspania, dzisiejsza wizyta w przychodni i... cóż. Jest za wcześnie żeby wyrokować jakie stadło stworzą Pani Gorączka z Panem Kaszlem. To, że urodzila im się Chrypka wcale nie wyrokuje, czy będzie to związek w oskrzelach, czy w krtani. Oba mi się jawią cholernie sympatycznie :/ Póki co, wspomagamy się leczeniem objawowym i czekamy na kolejną wizytę w piątek. I się okaże. Czy w ponied

Słuchaj i pamiętaj

Obraz
Moja wena zdechła zupełnie. Za dużo przemyśleń chyba sprawia, że potrzebuję odmóżdżenia, zajęcia głowy czymś innym, a nie wałkowania na okrągło jednego i tego samego.  Czytam więc. W pracy grzebię się w excellowskich plikach, robiąc inwentaryzację wszystkiego. Składam pudła na upominki świąteczne dla klientów... W domu piekę. Bawię się w układanie puzzli na podłodze, do nieba wędrują wieże. Oglądam Kubusia i Hefalumpy, Aladyna, mieszam w garach, znów przytulam, całuję, szukam wzrokiem... Przekopuję przepisy świąteczne. O, i na pasowaniu na przedszkolaka byłam. Mężon nie mógł i bardzo nad tym ubolewał. Fajnie było - wierszyki tańce, śpiewanki. Tabun dzikich rodziców w przebieralni po przedstawieniu - ach! czyja to noga? To Twoja kurteczka synku? Ale to nie mój syn!! i takie tam. Ale najfajniejsze było PO. Wydobyłyśmy się z trąby powietrznej zakładaczy kurtek czapek szalików, bucików et cetera... Usiadłyśmy na przystanku. Obok babcia z siatami zachwycona moją szcze

...

Obraz
To zdjęcie już wrosło w mojego bloga. Tak bardzo liczyłam na cud. Ale Lila napisała mi dziś, że cudu nie będzie. Dziękuję Ci za wszystkie struny jakie we mnie poruszyłeś Szprotko. Dzisiaj ryczę z nadzieją, że faktycznie tam Ci będzie lepiej - musi tak być skoro nie zatrzymało Cię tu tyle żarliwych serc i myśli. może się kiedyś poznamy - tam - piętro wyżej

... ogólnie kiszka.

Obraz
Zaczęło się od tego, że jesień... próbowałam z tym walczyć,   ale jakoś kiepsko mi szło  potem było tylko gorzej   dziś stwierdzam, że...     i...

Puk puk, to Myyy!

Obraz
Weekend nam upłynął odwiedzinowo. W sobotę rano byliśmy na zakupach i uwierzcie lub nie, w całym wielkim centrum handlowym nie uświadczyliśmy paputków dzieciowych przedszkolnych nr 26. Nie ma. Jedno przymaławe 25 i tyle. Dobrze, że w domu były jedne zapasowe :./ Aleee zakupiliśmy chemię niezbędną i produkty spożywcze i udaliśmy się do mieszkania, by przygotować je jakoś na odwiedziny. Mężon z Julindą posprzątali, ja upiekłam szarlotkę i oczekiwaliśmy na gości. Zosia z Mamą przybyły w okolicach 17:00. Zosia początkowo nieśmiała, wtulona w Mamusię nie wystawiała zza niej głowy, ale oprowadziłyśmy ją z Julą po mieszkaniu (okrzyki radości mojego dziecka Zosia! Zosia! było słychać chyba w całym bloku :D:D ) a potem zaprowadziłyśmy młodzież do julkowego pokoju, Zosia dostała w jedną łapkę zwierzaka, w drugą żelka i... mogłyśmy sobie z Mamą Zosi iść :D:D Myślałam, że względny spokój potrwa 5, góra 10 minut ale ku mojemu zdziwieniu i ku zdziwieniu Mamy Zosi, dziewczynki bawiły się z

Liebster Blog Preis ;) ...

Obraz
 Szybko wrzucam :) "Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za 'dobrze wykonaną robotę'. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Ciebie nominował."  Nominowały mnie Kfiatushek i Myska i Madelaine oczywiście!!!!- dziękuję pięknie ;) Pytania od nich dla mnie: Kfiatushek: 1. Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa? Pomysłowy Dobromir :))) 2. Ulubiony deser? Panna Cotta 3. Wymarzone wakacje to... pod palmą w ciepełku. Jeszcze nie byłam na wakacjach pod palmą ;) 4. O co poprosiłabyś złotą rybkę? jako że rybka zazwyczaj spełnia 3 życzenia, spraw rybko: - żeby Julia miała bardzo szczęśliwe życie - żeby moi bliscy dożyli w zdrowiu bardzo sędz

Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz. Lisa See

Obraz
Skończyłam czytać. Niby książka jakich wiele... obrazek skopiowany stąd Ale sprawiła, ze się zatrzymałam. Odetchnęłam głęboko. Podziękowałam za to, że żyję tu i teraz... Bo wyobraźcie sobie świat... Świat w którym matki boją się kochać nowo narodzone dzieci, bo nie wiadomo czy wyrosną z "mlecznych lat". Rodzą ich jak najwięcej z nadzieją, że będą to sami chłopcy. Świat małych dziewczynek którym od urodzenia mówi się, że są "bezużytecznymi gałązkami", które są ciężarem dla swoich rodzin, wyłącznie kolejną gębą do wyżywienia. Dziewczynek, które żyją tylko i wyłącznie pragnieniem miłości i zainteresowania ze strony matek. I którym w nagrodę,  za to że przeżyły mimo wszystko robi się okrutną krzywdę.  Obrazek stąd Wmawiając, że to dla ich dobra, że okaleczone ciało jest piękne, matki tygodniami maltretują swoje córki, biją i wrzeszczą. Zmuszają 6-7 letnie dziewczynki, którym same skrępowały stopy, zawijając ich palce pod podeszwy do chodz

Dzień mokry.

Obraz
Jak tam u was po weekendzie? Też leje? Juli dzisiaj zmókł biskopcik w drodze do przedszkola... U mnie po staremu. Z zaplanowanego spotkania nic nie wyszło, bo w sobotę rano Julinda obudziła się z katarem. Kiedy poinformowałam o tym lojalnie mamę Zosi, dostałam zwrotnego smsa z informacją że Zosia ma nie tylko katar ale i kaszel. Spotkanie przełożone na następną sobotę. Nic to. Co się odwlecze... Dzień minął na okołodomowych porządkach, zabawach i ogólnym dozdrawianiu dziecka :/ Apteki znów witają nas w progu. A raczej nasze portfele. Na szczęście póki co na katarze się skończyło. Poranek z Mężonem, który w sobotę nie pracuje jest co najmniej dziwny. Staramy się sobą komenderować, oddelegowywać obowiązki, Wściekamy się, kiedy jedno jest czymś zajęte a drugie nie i się opiernicza... Ogólnie dziwny stan. Dopiero w okolicach obiadu wróciliśmy na normalne tory. Wciąż jeszcze się nie przyzwyczailiśmy po miesiącach "pracujących sobót". Ale pracujemy nad tym. Żeby

Niezbyt...

Jesień nie nastraja mnie zbyt pozytywnie. (Żeby nie napisać, że jesienna deprecha w pełni) Staram się tak sobie organizować czas, żeby jak najmniej myśleć. Przykrywam myśli okładką książek, roztrzepuję je mikserem, rozpuszczam w pralce z białym, bez suszenia wrzucam do pralki z czarnym.  Nawet w desperacji rozpłaszczam żelazkiem. Dzisiaj nastawię ciasto na "dojrzewające pierniki". Utopię myśli w miodzie, orzechach i pachnących przyprawach. Zamknę w lodówce. W sobotę przychodzi do nas Zosia - żeby pobawić się z Julią.Dziewczynki są najlepszymi koleżankami w przedszkolu.  Jej mama jest bardzo sympatyczna - a przynajmniej na taką wygląda - mam nadzieję na fajne pogaduchy. Choć trochę się obawiam, czy znajdę z nią wspólny język - bo ileż można rozmawiać o przedszkolu? Ale to Mama Zosi pierwsza wyciągnęła rękę i zaproponowała spotkanie - ja je odwlekłam, więc teraz zapraszam do siebie. Zgodziła się od razu. Cykorzę. Bo zapadłam się już w mojej samoobecności. Roz