Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2011

Zaczęło się...

Dziś jak gdyby nic zaprowadziłam Julindę do przedszkola.... Nawet zbytnio nie protestowała, bo w korytarzu oprócz niej był jeszcze mały kolega z tatusiem. I wtedy wpadła wychowawczyni ze słowami - "Muszę coś Państwu powiedzieć. Jak wczoraj zostałam z maluchami rano...." W mojej głowie rozpoczął się myślowy proces twórczy w kierunku - Jula płakała, chciała do Mamy, nie można jej było uspokoić... działa się jej jakaś krzywda, rany!!!! ...ale wychowawczyni dokończyła - Państwa dzieci pięknie się ze sobą bawiły, aż w końcu Wiktorek podszedł do Julci, przytulił ja i pocałował w usta!! Zbaraniałam. Popatrzyłam z ukosa na ojca Wiktorka, on na mnie... W powietrzu zawisł wielki znak zapytania, przy czym tatuś Młodego miał z lekka zagadkowy uśmiech. Nie wytrzymałam i wypaliłam, żeby trochę rozładować atmosferę - "Pewnie się pan zastanawia po kim on to ma??" I roześmialiśmy się wszyscy... Do Juli mruknęłam tylko - nooo, wcześnie zaczynasz kochana... Ucałowałam

Byle było tak...

Jula chyba się przyzwyczaiła :) Po weekendzie bałyśmy się z wychowawczynią że zacznie protestować gdy będę próbowała wyjść - ale nic z tych rzeczy. Zgodziła się zostać "Jula pocieka tatusia" :D Wychowawczyni bardzo ją chwaliła za piątek. Sama zaczęła wychodzić ze swojego kącika do dzieci, ładnie się bawi. Ma nawet ulubioną koleżankę - Maję. Majeczka zaczęła przedszkolakowanie razem z Julą, jest starsza o półtora miesiąca ;))) Dużo szybciej się zaaklimatyzowała i chyba postanowiła zaopiekować się koleżanką :)) Cieszę się ze tak się to odbyło... :)

Czyżby przełom?

Opiekunka powiedziała wczoraj Mężonowi, że Jula mniej płakała, więcej zjadła i dłużej spała. Dzisiaj moje dziecko NIE PŁAKAŁO jak wychodziłam bez niej z przedszkola... Czyżbyśmy zobaczyli światełko w tunelu?? Oby. Jesteśmy bardzo cierpliwi i konsekwentni. Rano zaprowadzam Młodą ja, po południu odbiera ją Mężon. Dzisiaj powiedziałam po prostu, poczekaj na tatusia. Zrób Mamusi papa. No i zrobiła papa i poszła do Pani :))) Wychowawczyni powiedziała, że przestały się już tak nad nią trząść. Nie pocieszają ciągle, bo Młoda tylko płakała bardziej kiedy próbowały ja utulić - może to jest jakiś klucz? Dzieci wciąż jeszcze są istotami z innej planety. Jula woli bawić się sama. Dostaje zabawki, które lubi, siada sobie w kąciku, tak by wszystko widzieć i obserwuje. Mam nadzieję, ze w końcu się ośmieli i zacznie bawić... Ogromną ulgę sprawił mi ten jej dzisiejszy spokój... Dzięki dziewczyny za wszystkie słowa otuchy. Bardzo potrzebowałam takich "przykładów z życia". :)

Najgorszy tydzień mojego życia...

Mam nerwy w strzępach. Wszystkie moje obawy się potwierdziły. Moje dziecko nienawidzi żłobka jak tylko orientuje się że wychodzę. Krzyki, spazmy, płacze. Ja też wczoraj ryczałam. Na ławce pod żłobkiem. Uśmiecham się, żartuję żeby nie widziała mojego strachu. Ale to nic nie daje. Mamusiaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I umieram od razu na schodach. ----------------------------------------------------------------------- Moje dziecko uwielbia żłobek. Wczoraj umazane obiadkiem rzuciło mi się radośnie w ramiona. A potem cały wieczór skandowało IZA!! (jej opiekunka) kocki! kadanka!! bajke!! buju buju koniku!! Jula kola!!!! Jula, pójdziemy do przedszkola? TAK! Jula, jak było w przedszkolu? - ajnie!! ------------------------------------------------------------------------- Czy jest w tym jakiś sens????? Panie w przedszkolu wciąż mi mówią, że ona się przyzwyczai. Że podoba jej się w przedszkolu, tylko nie może znieść rozstania ze mną. Że najchętniej chciałaby mieć mnie w przedszkol

Dziecko we mgle

No i jesteśmy. Obiecywali te dzieci, obiecywali - no i są... Rozbieramy się, zostawiamy wózeczek. I schody... Mamusiu, czy tam na górze naprawdę są te dzieci?? Pukamy, wchodzimy do sali. Mamusia mówi że na podłodze leży taka sama mata jak w domu. Ok, mogę na niej usiąść. A!!!!! Ten chłopczyk wjechał we mnie na swoim rowerku!! Mamusia utuli, no i mam osiołka... Pani mnie zaczepia. Trochę się jej wstydzę, ale nie wygląda groźnie. W sali tylko trzech chłopców. Potem przychodzi dziewczynka - Maja z tatusiem. Ona też jest tu pierwszy raz. A potem przychodzą inne dzieci... Jeszcze jedna pani... tyle dzieci... jest tak głośno, mamusiu oni wszyscy krzyczą.... Buzia sama układa się w podkówkę. Ale Pani podaje kredki. Rysujemy. Mamusia też. Nigdzie jej nie puszczę, nie spuszczę z niej oka... Panie są miłe. Ale te dzieci krzyczą. Bujam się na koniku. Budujemy domek z klocków. Ten chłopiec mnie straszy!!!! Płaczę!!! Ale jest Mamusia. Pobiegnę szybciutko i schowam się... Oglądam salę. I domek z p