Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2013

A czas... płynie jakby nigdy nic...

Obraz
Tam gdzie jesteś pewnie jest dzień w złote plamy słońc... Pewnie śmiejesz się tak cudownie... W pieszczotach roztańczonych chwil Jeden po drugim spełniasz swoje sny. Tu gdzie jestem  teraz jest noc i najzimniejsza z zim W iskierkach wspomnień grzeję się w pamięci szukam Cię A czas płynie jakby nigdy nic nieskończony kręci film o takich jak my... Moje serce zmienia swój kształt  większe jest niż ja Od nagłych wzruszeń pęka już Pomóc nie mogę mu A czas płynie jakby nigdy nic głośno liczy moje łzy w jego ręce oddam się Nim przyjdziesz po mnie  Ty a kiedy wreszcie już stanę z Tobą twarzą w twarz powiem Ci jak było tu Ciebie brak jak było Ciebie brak A czas płynie jakby nigdy nic nieskończony kręci film o takich jak my... A czas płynie jakby nigdy nic głośno liczy moje łzy w jego ręce oddam się nim przyjdziesz Ty zanim przyjdziesz Ty zanim przyjdziesz Ty... Anita Lipnicka "A kiedy tęsknię..."

Kolejny skrót

Fajna pogoda, nieprawdaż? Kiedy wracałam wczoraj z rozmowy o pracę czułam się jak w saunie. U was też TAK? Zeszły tydzień przesiedziałyśmy z Julinda w domu. Przyczepił się jakiś poranny katarek i poranny kaszelek. W miarę upływu dnia dziecko cudownie zdrowiało i objawów nie notowałam żadnych, no może prócz mękolenia - mamooooo no pobaw się ze mną!!! ;) Lekarka w przychodni zaordynowała syropki, psikacze i pobyt na łonie rodzinnego gniazda. No to koczowałyśmy. W poniedziałek inna lekarka popukała się w czoło i kazała zakraplać kropelki, podawać syropek i pozwolić dziecku iść do przedszkola, bo mu nic takiego nie jest i NA PEWNO nie zaraża. No to poszła. Poza tym co. No poznałam fantastyczną babkę z bloga o tu. Przyjechała do mnie ciemną nocą, wyjechała jeszcze ciemniejszą, bo jakoś nie mogłyśmy przestać mówić. Na szczęście dziś znowu się zobaczymy, więc będziemy mogły kontynuować. A 1 lipca, to już zrobimy sobie prawdziwy SABAT. W jeszcze większym gronie - prawda Natuśk

Słowo się rzekło...

kobyłka u płota. Powiem szczerze droga A. że myślałam, że zafundujesz mi dłuższe wolne od blogowego świata. Po naszej zeszłotygodnioiwej rozmowie, wyzwaniu - post za post - nie sądziłam, że tak świetnie Ci pójdzie odgruzowanie Twojego bloga :))  Ale ad rem.  Właściwie, co pewnie wszyscy zauważyli, nadal mnie nie ma. Ale tym razem dlatego, że zrobiło się jakoś tak... bardziej intensywnie. Zaczęło się właściwie od urodzin Juli. (Jula i ja bardzo dziękujemy za wszystkie dobre słowa zostawione na blogu w ten dzień) W ogóle dziękuję za dobre słowa. I za to jakie jesteście. Wiesz, Lucy, myślałam dokładnie tak, jak kiedyś napisałaś mi w komentarzu... Ale w ten jeden dzień zdarzyło się coś tak niesamowitego... W jednym z smsów przeczytałam - "nie może tak być, że nie masz z kim pogadać, ja wsiadam w samochód i na pierwszą w nocy będę w Krakowie, wyskoczymy na Rynek..." Ta Szalona chciała jechać już natychmiast, mimo, że mnie przecież wcale mnie nie zna - ja