Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2007

Poniedziałek

Ha ha, dobre sobie :) od samego rana tak miło, słowa podnoszące na duchu - i nie tylko... Ręce ogrzewam gorącą herbatą z czymś, co niewiele ma wspólnego z cytryną oprócz nazwy... Ale i tak ciepło - gdzieś tam - od środka... Ha ha, "pisarka" - moje rozbawienie sięga aż do roześmianych kurzych łapek w kącikach oczu... Nie, nie pisarka - grafomanka, ktoś kto wśród wielu, w których się zapatrzyłam, dopiero stawia niezdarne kroki... Jak to robię? Siadam po prostu nad parującym kubkiem kawy i z niezadowoleniem potem stwierdzam, że każdy łyk robi się o wiele mniej parujący i smaczny - a słowa same sobie płyną potokiem równym, czasem z meandrami, ale płyną. I lepiej dać im ujście niż blokować długo - bo jak już same je znajdują - trudno je powstrzymać... Dzień dzisiejszy - mało zachęcający do wyściubienia nosa na zewnątrz... Ale jeśli się człowiek uprze - można wszystko. Także pisać :)

Jeden z wielu

Lody o 21 w poniedziałek? Czemu nie, skoro było co uczcić :) A dziś - sprężynka dnia nakręciła się w swoją własną stronę. Biegniemy wciąż o krok za naszymi marzeniami, mijając się między dzień dobry, a dobranoc. Przecieramy zmęczone oczy... Wszystko w imię jutra - by było lepsze, weselsze, by można było pójść gdzieś, coś zobaczyć, zabawić się, coś kupić - złudny bieg po doczesność... Chciałabym, by można było dwracać się do przeszłości ze śmiechem, nie dbając o nią i patrzeć ze śmiechem w przyszłość, nie bojąc się jej. Pozwolić stopom być nieuważnymi w biegu naprzód. Ale - nie da się, po prostu się nie da. A ja nie cierpię tych "niedasiów"... lecz co z tego... Wykaz chorób dzisiejszego hipochondryka z wyboru: - Chroniczny brak czasu - Nieuleczalny pracoholizm - Zakaźny zakupoholizm - Maniakalne narzekactwo - Nieżyt ośrodka odpowiedzialnego za wypoczynek - Groźne, zazwyczaj przewlekłe, zapatrzenie w czubek własnego nosa I jak tu sie nie leczyć? tylk

Papierowa rocznica

Dziwnie się nazywa - prawda? A my przecież tak "na dobre i na złe" już nie tylko na papierku... Kiedy to minęło i czy więcej było dobrego - czy złego? Staram się pamiętać tylko to pierwsze, bo wychodzę z założenia, że mniej byłoby dzięki temu rozejść i odejść... Choć powody przecież są różne - nie wszystko można zapomnieć, nie wszystko wybaczyć - i nie mnie oceniać... A na razie u nas - papierowa rocznica pełna pragnień... Bo trzeba sobie powiedzieć na ucho, że TAK nie będzie zawsze, że zmieni się na lepsze i w końcu będziemy "budzić się i chodzić spać we własnym niebie"... a nawet jeśli nie własnym tak całkiem, to przynajmniej z opłaconą intymnością... Gdzieś, gdzie nie trzeba będzie przemykać się cichutko, tłumić pocałunków, gdzie będziemy sami i będziemy mogli po prostu cieszyć się sobą... Ciepło i dobrze... Choć nie jest łatwo. Ale ilekroć się nad tym zastanawiam, zawsze dochodzę do wniosku, że było warto odnaleźć się wśród tłumu i zacząć zamieniać &qu

Kilka słów o miłości

Wytrwale dzień po dniu godzina po godzinie biegnę do Ciebie Wykradam chwile z monotonii dnia Urywanym oddechem budzę noc Wytrwale dzień po dniu godzina po godzinie Układam ciało w Twoje imię i uciekam by powrócić znów godzina po godzinie dzień po dniu

Zagnieżdżanie

Obraz
No i już się prawie zadomowiłam... "prawie" bo wciąż zaglądam na inne strony szukając formy w której dobrze układało by mi się moją pisaninę... Ale nie ma ideałów - będzie więc tu, tu i teraz. Powoli się rozpakuję, porozkładam słowa - niech się trochę rozprostują po podróży z szuflad... Jestem... Dzisiaj - jestem z jesieni, z żółtych liści, chłodnego wiatru i wilgotnej mgły... Przecieram zaspane oczy, choć dawno już jest po porannej kawie. Powoli budzę siebie, żeby dowiedzieć się kim właściwie jestem... Dlaczego po drugiej stronie lustra? Czasami nachodzi mnie wrażenie, że wszystko dzieje się gdzieś poza mną. Opieram dłonie na zimnej tafli i widzę siebie, ale niekoniecznie tą, którą jestem. Kogoś, kto robi wiele rzeczy wbrew sobie - tylko dlatego, że "tak wypada" lub "tak trzeba". Kiedy zrobiłam się tak słaba? Od kiedy boję się wyciągnąć ręce po coś, co może mnie poparzyć? Od kiedy zaczęło się mówienie "tyle mi wystarczy"? Kiedyś napisał

Początek

Najważniejsze - zacząć, mimo że czasem trudno, ale przecież warto? Zacząć trudną rozmowę - choćby z samą sobą... Uporządkować swoje życie, spróbować się odnaleźć, choć im robię się starsza tym bardziej staje się to trudne... Więc - niech stanie się lustro - w którym zobaczę siebie...