Taki klimat.
Się porobiło i chodzę teraz do pracy przez Narnię. Rano, jeszcze po ciemku, wychodzę z mojego cieplutkiego mieszkania jak przez szafę, prosto w śnieg i mróz. Nie lubię zimy, toleruję ją tylko przez święta Bożego Narodzenia. Żeby rozproszyć egipskie ciemności już w zeszłym tygodniu ubraliśmy choinkę i porozwieszałam światełka wszędzie gdzie się da. Na balkonie się nie dało, bo mam na nim stertę śniegu. Nie mam pojęcia, kiedy się toto rozpuści. Za to w parku ładnie. Jakiś dobry człowiek przejechał przez niego odśnieżarką. Chodnika wprawdzie nie widać, ale przynajmniej stopy nie zanurzają się po krawędzie butów i śnieg nie wsypuje się do środka. Czego niestety nie da się powiedzieć o niektórych chodnikach pod blokami. Rakiety śnieżne by się przydały :)) Dzieciaki zachwycone. Rodzice już mniej, bo ubieranie pociech w sto warstw ubrań, żeby się przypadkiem nie przeziębiły powoduje srogie upocenie. Niektórzy już bardzo tęsknią za pandemią, kiedy nie mogli wchodzić do placówki, a ...