Boszzz… To już ostatni tydzień… Od poniedziałku biorę urlop a od wtorku Julinda zostanie przedszkolaczkiem… Boję się, nawet nie wiecie jak bardzo. I właściwie nie mam z kim o tym strachu… Jakoś wszyscy mnie uspokajająco zbywają, mówiąc – no będzie dobrze, nie przejmuj się bo dziecko wyczuje Twój strach i samo się będzie bało. Ale ja nie umiem. Po prostu nie wiem jak odciąć się od moich obaw, że za każdym razem, kiedy będę ją zostawiać samą za drzwiami przedszkola, będzie płakać i wołać „Mamusia!!!!” Jula ślicznie mówi. Nawet krokodyl i kręgosłup :) I odwracając kartki w książeczkach nazywa rzeczy na ilustracjach, nazywa zwierzątka pokazując je paluszkiem. Rozpoznaje osoby na zdjęciach w albumie… Jest już TAKA duża… Ale nie korzysta z nocnika. Nie potrafi sama jeść łyżką czy widelcem. Dopiero niedawno przekonała się do kubeczka niekapka. I rozchorowała nam się w zeszłym tygodniu. Pewnie złapała jakiegoś wirusa ode mnie, albo od Pawła. Teść z Teścio...