"Ciemność, ciemność widzę" -
że tak zacytuję mojego ulubionego bohatera filmowego... Bo słyszę to zdanie dość często ostatnio. Przede wszystkim dotyczące przyszłości - tego co będzie kiedyś, dopiero nadejdzie, w pytaniach o plany... Przyszłość, to póki co zdawkowe słowo. Owszem, będzie jakieś jutro, pewnie pójdę do pracy, pewnie wrócę do domu, ale plany bliżej sprecyzowane nie istnieją. Wszystko jakoś się rozłazi, kiedy próbujęwybiec myślą gdzieś dalej. Mgła. I ciemność. Bo w tej przyszłości nie będzie już Jego. 29 wspólnych lat i szlus. Jestem, ale tak jakby mnie nie było. Dwa tygodnie temu Jula się przeziębiła. Skończyło się u niej na syropach, niewielkim katarze i kaszlu. Ze mną już było gorzej. Odporność żadna. Zapalenie zatok. Ból rozsadzający czaszkę. Wszelkie bakcyle mile widziane. Poszłam w zeszły poniedziałek do pracy, we wtorek wieczorem siedziałam już w poczekalni opieki całodobowej, gdzie nie powiedzieli mi żebym się wypchała, tak jak w kolejce do mojej lekarki rodzinn...