Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2016

Dzień...

Odkąd pamiętam miałam tylko jednego dziadka. Tata mojej mamy umarł, kiedy była jeszcze malutka. W tym roku przyszedł czas, że nie mam dzisiaj do kogo zadzwonić z życzeniami... Dziadek... Dzidziuś, Moje Słoneczko. Kojarzy mi się z ciepłym, pachnącym latem, z puszystymi uszami królików, które hodował, z ciągle dopieszczanym "dużym Fiatem", którym wszędzie woził mnie i Babcię. Do dzisiaj pamiętam lodziarnię, do której jeździliśmy na wakacjach. Gofry nad morzem, huśtawkę, którą dla mnie zrobił. Mnóstwo wspomnień... Wiem, że bardzo mnie kochał... I odszedł. Pierwszego września zeszłego roku. Po cichutku, kiedy wszyscy byliśmy pełni emocji bo Jula poszła do szkoły. Bardzo mi Ciebie brakuje Kochany. Ale zostawiłeś mi mnóstwo ciepłych wspomnień, którymi mogę ogrzać serce kiedy mi źle. Wiele mnie nauczyłeś. Dziękuję za wszystko. Do zobaczenia.

Ekhem ekhem...

Ależ  tu kurzem zarosło.... I pajęczynami, masakra. W sumie alergię mam na roztocza, więc sama nie wiem co tu robię, aczkolwiek jestem. Niekoniecznie na długo - jak zwykle. Ogólnie - żyję. Pracuję. Całymi dniami siedzę za biurkiem i wpatruję się w monitor wklepując nudne dane, więc moja Wena nie mogąc znieść takiego trybu życia, wyjechała sobie na wieczne wakacje. Cóż jej wybór. (Też bym tak zrobiła na jej miejscu) Mężon obecny. Bez zmian. Jula z impetem wkroczyła w szkolne progi nie robiąc sobie nic z opinii niektórych, że "sześciolatki nie nadają się do szkoły". Czyta pisze, recytuje, tańczy, biegiem leci na gimnastykę artystyczną. I jeszcze ma energię żeby odrobić lekcje (czasem na świetlicy, czasem w domu), pobawić się, obejrzeć bajkę i opowiedzieć nam o WSZYSTKIM. Dosłownie ;) Nadaje nieprzerwanie, więc to pewnie też już się nie zmieni. Nie żałuję, że poszła do szkoły jako sześciolatek. Przedszkole doskonale ją do tego przygotowało. I teraz ma więcej wolne...