Pierwszy w czerwcu.

 


Maj przeminął z mnogością zapachów i dźwięków w tempie przyśpieszonym. Czerwiec rozgościł się już na dobre i tylko mruga do mnie łobuzersko zapowiadając wakacje. 

CJ wróciła z zielonej szkoły zadowolona połowicznie. W trakcie wyjazdu świętowała swoje 13 urodziny, klasa zrobiła jej prezent niespodziankę, a wychowawczyni postarała się nawet o tort. Wiele zobaczyła, ośrodek okazał się wygodny, jedzenie bardzo dobre, a czas świetnie zorganizowany. Tylko ludzi trochę miała dość. "Końskich zalotów" chłopaków, którzy nie obeznani jeszcze z własnymi uczuciami, chcąc zwrócić na siebie uwagę - po prostu dokuczają. Emocje nią targały przez dłuższy czas jeszcze po powrocie. Staram się nie bagatelizować jej problemów, bo wiem, że w tym wieku ciężko sobie jeszcze poradzić z czymś, co dla dorosłego jest już przecież błahostką. Dużo rozmawiamy, "przetrawiamy". Mam nadzieję, że dzięki temu jest jej trochę łatwiej. 

Mocnym akcentem na koniec maja były odwiedziny Sis. Tęskniłam za nią bardzo, bo choć kontakt mamy ciągły - telefoniczny głównie, to jednak brakowało mi rozmowy z nią "twarzą w twarz" :) Jej wizyta była okazją do odwiedzenia centrum Krakowa. 

Pogoda była dość kapryśna, przelotnie padał deszcz, ale wypiliśmy kawkę w "Camelocie", przeszliśmy się nad Wisłę, przez Planty, odwiedziliśmy Sukiennice. Zjedliśmy pyszny obiadek w "Chimerze", a na koniec zasiedliśmy w "Bombaju" - na drinka. Reset zacny - oczywiście długo jeszcze kończyliśmy potem rozmowy w domu :))



Pogoda nie mogła się zdecydować - spojrzałam w lewo - komunikat "uciekaj pod dach!"


Spojrzałam w prawo - komunikat - "gdzie się śpieszysz, zostań na słoneczku" :)



Obrazki już niby spowszedniałe, ale jednak miłość do Ryneczku wciąż kwitnie :)



Knajpkę polecam - klimacik "mniam", a drinki jeszcze lepsze.

W ten weekend natomiast opalałam się na działce u Teściowej. Kolejny? Jeszcze nie zaplanowany, zobaczymy co wyjdzie ;)


Pięknego tygodnia Wam życzę, Robaczki :* 

Napiszcie choć taktyczną kropkę, że daliście radę doczytać do końca ;)

Komentarze

  1. Dotarlam, ale czy zdolam skomentowac? Ostatnio ciagle mnie wywalalo...

    OdpowiedzUsuń
  2. O, udalo sie, to sprobuje wiecej! :D Po pierwsze wypad super! Pogoda jak u nas ciagle. Patrze, za godzine ma nadejsc burza. Spogladam w gore - czyste niebo. No to wzruszam ramionami i nie biore parasola, a pol godziny pozniej nadciagaja chmury i zaczyna grzmiec. :O
    Mlodej wspolczuje takich "zalotow". Sama cos tam pamietam jeszcze z ostatnich klas podstawowki. Biedne w sumie te dziewczyny, bo same sa w tym wieku duzo dojrzalsze niz chlopcy i musza znosic taki "podryw" jaskiniowca. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No i widze, ze moj dluzszy komentarz wcielo. :( Nie wiem co sie dzieje...

    OdpowiedzUsuń
  4. A w dodatku mnie nie loguje. Ludzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Agatko, że nie zrezygnowałaś mimo przeciwności losu :) Blogger wrzucił Twój najdłuższy komentarz do spamu, ale już to naprawiłam, nie wiem co mu odbija :)

      Usuń
    2. A, czyli sie odnalazl! To dobrze. Moze te inne, ktore myslalam, ze polecialy w kosmos, tez do spamu wrzucilo. ;)

      Usuń
  5. CJ jak Cię w końcu kiedyś spotkam to dostaniesz kilka ścierek żeby zdzielić jednego i drugiego przez łeb ;) Nawet ja byłam ofiarą takich zalotów!

    Ale niestety im przeszło... ;P

    ~Niezalogowana, bo leniwa ciocia Noelka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie