Pora na kocyk.


Pora aktualna kojarzy mi się nieodwołalnie z pytaniem jednego Misia:

- Mamusiu, czy ja na pewno jestem niedźwiedziem polarnym? 
- Tak Misiu, jesteś, co to za pytanie? odparła mama
- Ale może ja jestem misiem koala? Albo może chociaż brunatnym?
- Ja jestem niedźwiedziem polarnym, tata jest niedźwiedziem polarnym, więc i Ty Misiu na pewno jesteś niedźwiedziem polarnym.
- TO DLACZEGO JEST MI TAK CHOLERNIE ZIMNO???

Ja na pewno nie jestem niedźwiedziem polarnym, więc marznę. I choć ogólnie lubię jesień, jej kolory, nienachalne temperatury, wieczory zachęcające do czytania... To jednak mam świadomość, że nieuchronnie prowadzi ona do zimy, a to już zupełnie inna para kaloszy.



Koniec października zleciał nam w bardzo ciepłej jeszcze atmosferze, bo wybraliśmy się do moich Rodzicieli, żeby poświętować z nimi Rocznicę Ślubu - już taką bardziej zaawansowaną ;) 

Była też okazja, żeby odwiedzić groby moich bliskich zmarłych, co z racji odległości rzadko mi się zdarza na Wszystkich Świętych. Raczej wybieram się tam przed - lub po święcie, w zależności od tego jak wypadają jakieś dodatkowe dni wolne.

Na całe szczęście święta Bożego Narodzenia też w tym roku wypadają nam z "moimi", więc oczekiwanie na kolejne spotkanie nie będzie długie.

Listopad ciągnie mi się jak guma od gaci. Początek miesiąca obfitował w różne niespodzianki w moim miejscu pracy, co wymusiło na mnie mnóstwo elastyczności i niestety, konieczność zagryzienia zębów. Obecna praca bardzo mi odpowiada. Mam blisko, przeważnie obcuję z ludźmi, których da się lubić, mam stały kontakt z dzieciakami, które dają mnóstwo energii, ale czasem jest bardzo ciężko. Na co dzień mam pracę biurową, ale zdarza się, że trzeba podwinąć rękawy i ogarnąć coś jak najbardziej "fizycznie" :). Tak też było i tym razem. Po długim okresie "za biurkiem" trafiłam na sale, co wymordowało mnie fizycznie tak, że pod koniec dnia szukałam tylko miejsca, gdzie bym mogła złożyć swoje zdechłe ciałko i żeby nikt niczego absolutnie ode mnie nie chciał. Na szczęście Rodzinkę mam wyrozumiałą, CJ ogarnia się sama, więc na te dwa tygodnie schodzili mi dzielnie z drogi i organizowali sami życie domowe.

W tej chwili jestem już w miarę doprowadzona do używalności, znowu klepię w klawiaturę, okupuję telefon i biegam po urzędach, pocztach, Biurach Obsługi zajmując się tym, co lubię i co nie wymaga ode mnie siły mięśniowej :))

Wprawdzie nadal mam odruch wymiotny, kiedy widok za moim oknem prezentuje się tak:

Ale zagryzam zęby i wychodzę z domu z bardziej optymistycznym nastawieniem, że przecież niedługo grudzień. Dzieci już uczą się piosenek o Mikołaju, zaraz do repertuaru dojdą kolędy, trzeba będzie wybierać przepisy na ciastka, piec pierniki, dekorować mieszkanie - jakoś przetrzymam.

Póki co, odnowiłam kontakt z biblioteką, co zaowocowało bardzo przyjemną kupką książek na komodzie przy łóżku. Co najważniejsze, już pierwsza z nich okazała się bardzo wciągającym czasoumilaczem. 

Dodatkowo Mężon zaparza pyszną herbatkę, kocyk otula i cóż... byle do wiosny! :)


A jak Wy zimujecie - Robaczki? 

Komentarze

  1. Też z książkami. Z kubkiem gorącej herbaty. Z drugą kołdrą i trzecią poduszką. Najgorzej znoszę ciemność...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ciemność jest kiepska, też jej nie lubię. Jak robi się ciemno wydaje mi się, jakby już była noc, pora do spania, nic mi się już nie chce...

      Usuń
  2. Ja tez jestem ciepłolubna...Na szczęscie w tym wypadku dni szybko mijają , więc zaraz będzie wiosna:):):) A narazie chowajmy sie pod kocyki:):) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, i takiego właśnie optymizmu mi trzeba. Zima tak do końca grudnia, a potem prosimy już ciepło, jasno i wiosennie :)

      Usuń
  3. Witam serdecznie ♡
    Zdecydowanie jestem ciepłolubem :D Chodź kocham zimę bo jest piękna, i uwielbiam klimat świąt, to za każdym razem jak przychodzi pierwszy mróz przypominam sobie że mimo tych wspaniałości nie jest tak kolorowo. Byle do wiosny, byle do pierwszych zielonych listków! :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również witam cieplutko, dla mnie zima jest stanowczo za długa. Miesiąc by mi zupełnie wystarczył :) Czekajmy więc razem :)

      Usuń
  4. Ja również do biblioteki zaczęłam chodzić i kocyk i kawka. Po pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba jakoś przetrwać te zimne miesiące kocyk i kawka bardzo pomagają :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie