Przedwiosennie
Zbierając do kupy wszystkie typy pogody z ostatnich dwóch tygodni, nie jestem w stanie określić jaką mamy porę roku. Nie mówię już o leżącym po parę dni śniegu, mrozie, ciepłocie, deszczu, wiaterku... Ale wystarczy porównać ostatni piątek z następującą po nim sobotą. W piątunio wracałam tramwajem z ciastkami z cudownej cukierni niedaleko Rynku, modląc się, by krem wytrzymał i ocierając twarz z zalewającego ją potu, a w sobotę tak pizgało złem, że choć mieliśmy dalekosiężne plany na zakupy i "wyjazdowy" obiad z okazji dnia kobiet, moich imienin i bierzmowania CJ, szybko je skróciliśmy do rajdu po dwóch najbliższych "butikach" z ciuchami i gara spaghetti. Dzika śnieżyca za oknem uświadomiła nam, że najwspanialszą rozrywką będzie rozłożony narożnik, Netflix i pyszne czerwone w kieliszkach. CJ całkiem zadowolona zaszyła się w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach i tabletem w rękach.
Aczkolwiek czuję w starych kościach coś na kształt powolnego przebudzenia. Świerzbią mnie ręce do przesadzania, wytrzepywania, mycia i przestawiania. Tak powoli jeszcze, bo mój wewnętrzny niedźwiedź z chrapiącego snem zimowym brunatnego - przekształca się z wolna w misioleniwca, otwierającego powieki tak mniej więcej raz na dzień ;)
Mężon próbuje mnie przekonać do pobudki kwiatkami ze wszystkich okazji, które kumulują mi się w tym szaroburym czasie. Myślę, że jest szansa, że mu się uda :))
Poza tym, nadal czytam. Zrobiłam już 1/3 wyzwania na ten rok, więc mam już nawet zapas czasu. A że im więcej czytam, tym robię to szybciej, moja hałda wstydu nieprzeczytanych pozycji może się w tym roku nawet odrobinę zmniejszyć, zamiast znów niebotycznie urosnąć.
W pracy okres przyjmowania nowych "bombelków" w nasze przedszkolne progi. Ciekawe z czym przyjdzie się nam mierzyć od września?
A co tam u Was Robaczki? Już wiosna, czy raczej niekoniecznie? Ściskam.
Kosy śpiewają od kilku dni. Dają nadzieję :-)
OdpowiedzUsuńTen kubek z leniwcem jest superzasty ! Cóż ? U mnie chęć do prac ogrodowych jest wielka. Niestety wraz z nadejściem wiosny popadłam w dołek, a gdy się zaczęłam z niego wygrzebywać dopadło mnie okrutne przeziębienie. Po tych wszystkich covidach w ogóle nie mam odporności. Pozdrawiam serdecznie :)))
OdpowiedzUsuń