Miałam...
Miałam tyle Wam opisać. Choćby o tym: które wynikło z tego: a TO znowu było wynikiem TEGO . Miałam napisać o nadmiarze żółtego i o tym, jak to żółte spożytkowałam. Miało być o mysich ogonkach, nieudanej wyprawie do Krzysztoforów, o królikach i czasie, który spędzam w kuchni i kto ma przez to problem. Dużo miało być. Ale wczoraj w pracy dostałam wysokiej gorączki i wysiadło mi gardło. A w przedszkolu Julinda zaczęła kaszleć kaszleć kaszleć... A wieczorem zagorączkowała. W przychodnianym audiotele mamy "numerek" na 14:30. Z dobrych wiadomości - dziś wieczorem na Głównym z pociągu wysiądzie moja Mama. Ratunek nadciąga ;) Obiecuję, że wszystko nadrobię w poniedziałek. I będą prezenty. A teraz wracam pod kołdrę z cytrynowym Earl Grey'em. Do napisania!