Luty.


Czy ja już wspominałam, że nienawidzę lutego?
Myślę, że pewnie już wam się to nie raz pokazało na blogu. No i otóż... Totalnie NIC się nie zmieniło w tym względzie.
To dla mnie wciąż najbardziej depresyjny, męczący, rozczarowujacy, denerwujący miesiąc w roku. Mógłby nie istnieć.

On sam zresztą wciąż mnie w tej opinii o sobie utwierdza.

Jeszcze w poprzedni weekend "dla odczarowania"  wybraliśmy się wszyscy troje do Parku Wodnego. Bilety od Sis sprezentowane na 10 rocznicę ślubu długo czekały na odpowiedni czas. Doczekały się. Ja ogólnie nie przepadam, ale żebyście widzieli Julę... Szalała w basenach, zjeżdżała ze zjeżdżalni, wszędzie chciała zajrzeć, spróbowała plywania...

A od środy...
Gorączka 39 stopni, dudniący kaszel i mały cień snujący się po mieszkaniu. I drugi - wiekszy - mój, bo już w czwartek miałam taką samą gorączkę.

Luustrzana kuchnia wygląda jak powyżej.
Naprawdę mam już dość lutego.

Jutro idziemy do kontroli do siedliska bakcyli w przyszpitalnej przychodni i raczej będziemy kontynuować zesłanie w domu.

Trzymajcie się zdrowo.


Komentarze

  1. Ja też nie znoszę lutego...
    A jak już wiem, że obydwie chore jesteście to i nawet...nie znoszę. :(
    Ja chcę lato, ja chcę do Ciebie, bo mi się tęskni! A buu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się też. Zaraz ruszamy do lekarza na kontrolę... ściskam mocno nie daj się tam jakimś bakcylom :*

      Usuń
  2. Ja luty bardzo lubię... W końcu 23 lutego na świat przyszły moje oba potomki... Ale pewnie gdyby nie to, również bym go nie lubiła. Zresztą, Ty masz POWODY.

    Park wodny to chyba dla większości dzieci frajda, nawet jak skutkuje potem gorączką.

    Zdrowia dla Was dziewczyny i czym prędzej marca w kalendarzu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Ty masz POWODY żeby lubić luty i nie ma się co z tym kłócić :)
      Co do Parku, to nie jestem pewna czy on był winowajcą choroby młodej. To raczej ze szkoły przywlokła to paskudztwo. U niej w klasie w zeszłym tygodniu była tylko połowa dzieci. Ciepło jest i jakieś świństwo lata w powietrzu.
      Marzec na szczęście zbliża się wielkimi krokami. Wreszcie. Dzięki :)

      Usuń
  3. No jakbym widziała nasz kuchenny blat :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie