Mogłabym tak codziennie...

Urwałam się z roboty. 
Wyszarpałam piątek i poniedziałek, żeby ukoić skołatane nerwy i gruźliczo-grypopodobny kaszelek. 
Dzięki temu mój weekend wydłużył się do dni czterech, a ja stwierdzam że to mało.

W Firmie zmiany gonią zmiany. I zmianami poganiają of kors. 
Nienawidzę tego - niestabilności, gonienia w piętkę i zastanawiania się za co ja w końcu jestem odpowiedzialna i dlaczego wygląda na to, że za wszystko.
Nie tylko nowy program do obsługi, któremu wiele można zarzucić "bo dopiero wdrażamy i trzeba jeszcze uzupełnić pewne rzeczy", nie tylko całkiem nowy pion Firmy, który do tej pory działał chaotycznie i kompletnie bez pomysłu (czyli w skrócie NIE DZIAŁAŁ) ale jeszcze do tego wszystkiego nie ma właściwie żadnej konkretnej informacji JAK to powinno wszystko pracować żeby było dobrze i co ja w tym wszystkim robię (oprócz tego że TKWIĘ po uszy i ledwo dyszę...)

Chyba się wypaliłam. Nowe wyzwania, których kiedyś szukałam potrzebne mi są teraz jak dziura w moście. Bardziej mi leży stabilizacja.

Gdyby nie kredyt pizgłabym tym wszystkim w cholerę. Póki co się nie da.

No dobra, ale bez rozmemłania. Dzisiaj ogarnianie domu, pycha obiad i odebranie Młodej ze szkoły o normalnej porze.

Wypiłam kawę w spokoju. Poczytałam blogi... Zaraz włączę energetyczną muzykę.

Naprawdę, mogłabym tak codziennie.
 

Komentarze

  1. Echh, człowiek to czasem musi mieć odskocznie od codziennej rutyny, ludzi i nie wiem czego jeszcze, cos tam na ten temat wiem... Chyba wezmę urlop od życia i wyjadę. Do Mołdawii np. Google mapy w ruch ;)
    Wiem co czujesz, choć (TFU TFU i JEB w niemalowane) ja jeszcze gruźliczo nie kaszle.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Na Sri Lankę lepiej, tam cieplej ;) I ani mi się waż być chora. Wiosna już niedługo. Całkiem całkiem ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze Cię znów widzieć, Beatko. :-) Szkoda, że w takim nastroju, ale i tak się cieszę.

    Widzę, że jakaś epidemia panuje. Wszyscy chorzy! Ja też już drugi tydzień się męczę i chcę płuca wypluć.

    Trzymam kciuki, żeby w pracy się wszystko wyklarowało!
    Wstaw koniecznie jakieś zdjęcia Julki - pewnie panna wyrośnięta. :-)

    Pozdrowienia gorące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje że już jesteś zdrowsza :) dziękuję że zajrzałaś tutaj. Na zdjęcia też przyjdzie czas ale już pewnie nie takie"wprost". Pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie