Kolejny poniedziałek
Jakby ktoś pytał - to jestem, tylko baaardzo mi się nie chce pisać. I w ogóle hoduję brzuszek, a brzuszek uczy mnie pokory pod tytułem "nie, nie możesz wszystkiego jeść". Np rybek z puszki. Żadnych. I witamin dla ciężarówek - też. Z tymi witaminami, to brzuszek poinformował mnie nawet bardzo dosadnie, że ich nie chce. Początkowo delikatnie pobolewał, a kiedy się nie poddawałam rozpoczęły się lekkie mdłości... Aż w końcu zareagował dość obcesowo w podskokach wyrzucając mnie z pracy i kładąc plackiem do łóżka. I w tzw międzyczasie zaznajamiając dość dokładnie z "wielkim uchem". Dobrze, że mam wyrozumiałego szefa, gdy usłyszał mnie w piątek stwierdził, "ooo słyszę, że jest źle" - i kazał mi zostać w domu ;). Dolegliwości minęły, ciągotki do witaminek również. W przyszłym tygodniu mam wizytę to dowiem się, czy na pewno "wszystkie preparaty dla kobiet w ciąży mają ten sam skład", bo jeśli mam coś takowego brać z TAKIM skutkiem, to ja od razu proszę o zwolnienie z pracy. Długie...
W ogóle siedzenie w biurze koszmarnie mnie męczy. 8 godzin przed komputerem - wcale mi się potem nie chce włączać kompa w domu. A od jutra 10-cio godzinny maratonik... we wtorki i czwartki - dodatkowo angielski. Kończę o 19:55. W domu jak dobrze pójdzie będę na chwilę przed 21...
W normalnych warunkach bym się cieszyła. Lubię swoją pracę. Lubię naukę języków. Całkiem nieźle mi idzie, poza tym poznaję nowych ludzi... Tylko czy nie będę tym tak zmęczona, że wcale nie będzie mnie to cieszyć? Czy zamiast skupić się na lekcjach nie będę myślała, że przemęczam siebie i dziecko? :/ Maruda mi się jakaś włączyła. Ale cóż... Czas pokaże...
W ogóle siedzenie w biurze koszmarnie mnie męczy. 8 godzin przed komputerem - wcale mi się potem nie chce włączać kompa w domu. A od jutra 10-cio godzinny maratonik... we wtorki i czwartki - dodatkowo angielski. Kończę o 19:55. W domu jak dobrze pójdzie będę na chwilę przed 21...
W normalnych warunkach bym się cieszyła. Lubię swoją pracę. Lubię naukę języków. Całkiem nieźle mi idzie, poza tym poznaję nowych ludzi... Tylko czy nie będę tym tak zmęczona, że wcale nie będzie mnie to cieszyć? Czy zamiast skupić się na lekcjach nie będę myślała, że przemęczam siebie i dziecko? :/ Maruda mi się jakaś włączyła. Ale cóż... Czas pokaże...
jakby co, to ja chętnie pójdę za Ciebie na ten angielski ;-DDD
OdpowiedzUsuń;) myślę że byłoby więcej chętnych ;)) wiesz, ja sama bym chciała chodzić, tylko kurczę nie o takiej śmiesznej porze :/
OdpowiedzUsuńKobieto z drugiej strony lustra! stanowczo za dużo tego! stanowczo. Ty masz odpoczywać, nawet wtedy, kiedy zmęczona nie jesteś. masz leniuchować. leżeć, pachnieć i głaskać brzucho. ewentualnie możesz pokiwać nóżką z kanapy. odpuść troszkę.
OdpowiedzUsuńa witaminki ciężarówkowe... ja reagowałam podobnie, więc dałam sobie spokój. zmuszałam się jedynie do kwasu foliowego.
no. włącz lenia! natentychmiast :-)
:D ach jaki miły komentarz :D Emko dzięki... Ktoś mnie wspiera hurra! :D
OdpowiedzUsuńDokładnie, ja sie pod Emkowymi słowami podpisuję, zwolnij kobietko :) Wiadome, że ciąża to nie choroba, ale czas na odpoczynek musi być, więc od czasu do czasu troszkę się poobijaj...podziwiam Cie, bo ja bym nigdy tylu godzinprzy kompie bedac w ciazy nie wytrzymała...
OdpowiedzUsuńPOgłaskaj ode mnie brzuszek :))
I ja Ciebie rozumiem...
OdpowiedzUsuńLeniwiec pospolity to ja ;] I ty sobie na to pozwól!
Ja też dziwnie reaguję na niektóre rzeczy, które dotąd jadłam ze smakiem... Ich zapach mnie po prostu odstrasza...
Zobaczymy co będzie dalej.
Buziaki dla Was! :* Uważaj na siebie :) na Was :)
No cóż... Wielkimi krokami zbliża się L4, bo mojego szefa nic więcej raczej nie przekona :/
OdpowiedzUsuńLeń się, leń... Brzuszkowo, Garfieldowo, jesiennie. Głaskaj Brzusio, a ja mogę chodzić za ciebie na anielski na zmianę z Promii :D
OdpowiedzUsuńTo i ja bede papuga i sie pod Emkowymi slowami podpisze:) Zwolnij... jestes w dwupaku, delektuj sie tym stanem i koniecznie zaplanuj sobie dla mnie czas na gg:)))
OdpowiedzUsuńBuziaki:**