Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2011

Bo wczoraj ... nie było, nie.

Obraz
Taką wodą być, Co otuli Ciebie całą, ogrzeje ciało, Zmyje resztki parszywego dnia, I uspokoi każdy nerw, zabawnie pomarszczy dłonie, A kiedy zaśniesz wiernie będzie przy Twym łóżku stać I taką wodą być, a nie tą co żałośnie całą noc tłucze się po oknie Wczoraj... Wczoraj... I taką wodą być co nawilży Twoje wargi Uwolni kąciki ust gdy przyłożysz je do szklanki I czarną kawę zmieni w płyn kiedy dni skute lodem, A kiedy z nieba poleje się żar poczęstuje chłodem I taką wodą być, a nie tą co żałośnie całą noc w gardle pali ogniem Wczoraj... Wczoraj... Nie liczy się! Bo wczoraj... Bo wczoraj... I taką wodą być, a nie tą co żałośnie całą noc w gardle pali ogniem Wczoraj... Wczoraj... Nie liczy się! Wczoraj... Wczoraj... Nie liczy się! Bo wczoraj... Bo wczoraj... Nie było, nie.

Wszystko byłoby okej...

gdyby Jula przygarniała zwykłe GLUTY. Takie co to się je wydmucha w chusteczkę i po tygodniu znikają jak kamfora... Ale nie, ona woli te zmutowane, te co mnożą się szybciej niż światło.A jedynym sposobem na ich pozbycie się jest męczący kaszel i antybol - tym razem Augmentin  :/ Chorujemy nadal. Mężon w chałupie. Jakoś nie mam siły żeby to opisać...

Są TAKIE dni...

kiedy mam ochotę wystawić moje dziecko na Allegro. Licytacja BCM ;) Mężon GRATIS!!!! Wczoraj był taki dzień. Najpierw Jula roznosiła przychodnię, bo wizyty u Pani doktor t r o s z k ę s i ę p r z e c i ą g n ę ł y. A nawet bardzo. Więc dlaczegobynie powłazić na ławki, pokłaść się na brudnej podłodze, pofroterować ją kolankami,  pobiegać w tę i z powrotem z okrzykami wojennymi Apaczów bądź innych Indian? "W kolejce dzieci się nudzą"............ Do domu wróciłam "ciut spocona". Naprawdę nie wiem ki diabeł w nią wstąpił?????? Cieszyłam się, że w domu coś zjem i odpocznę. Obiadu nie musiałam robić, bo Mężon z Julą zjedli knedle z zamrażarki. O naiwności kobieca... Od progu powitał mnie "mega-baziel". Na balkonie powiewało pranie, domagając się zdjęcia i poskładania, w zlewie urosła góra naczyń po posiłku, na suszarce naczynia z wczoraj, w łazience pełen zlew ciuchów z treningów bezpieluchowych Juli....O zabawkach nie wspomnę - mogę prawda? Nie zdzierżyła...

Na tapecie...

Odpieluchowywanie. Kałuże na panelach i rozpatrywanie zawartości nocnika - bo jest, ojej, skąd się wzięło??? - na zmianę. Liczymy, że tego drugiego będzie w miarę upływu czasu procentowo więcej. Dziś i do środy - Tatuś w domu. Bo Jula znów przygarnęła GILA. Czerwony, furkoczący nosek nie przeszkadza jej jednakże w buncie. Buncie przeciwko spaniu, przeciwko statycznemu oglądaniu bajek, przeciwko jedzeniu tego, co akurat jest na talerzu i ewidentnie nie jest tym co jedzą Rodziciele. Aczkolwiek ewidentnie JEST tym samym... Nie przeszkadza w okazywaniu typowej podobno - zmiennej babskiej natury - Julcia chce osiołka! Julcia nie chce osiołka! zabieram - chce, oddaję - nie chce... Kocyk, książka, cokolwiek by to było... Mały, złośliwy diabełek kole widełkami w odpieluszoną i omajtkowaną dupinę... Staramy się trzymać nerwy na wodzy. Ale niech ten żartowniś od podmianek odda nam nasze spokojne dziecko- JUŻ!!!

Zupa - pyszna i pożywna ;)

Taki notatnik okołogarnkowy muszę wprowadzić, bo czasem mi się coś uda a potem zapominam...  Jakby ktoś chciał przypadkiem wypróbować - zachęcam ;) Zupka cud - szybko i smacznie :) Cukiniówka z pulpetami. (ostatnio pokochałam cukinię - szybki efekt, doskonały zapychacz i w ogóle super, wrzucę jeszcze "Lazanię na szybko" i Bigosik z tym warzywkiem - jak mi nie wyleci z pamięci :))  na zupę: 2 ząbki czosnku 2 małe cukinie 2 duże marchewki 1 średnia czerwona papryka 2 kostki winiar - wołowo-kurczacze przecier pomidorowy - mały na pulpety: mała cebula 30 dag mięsa mielonego jajko natka pietruszki sól, pieprz tymianek delikat do mięsa mąka Warzywa myjemy, obieramy, (z papryki zdejmujemy skórę jeśli mamy małe dzieci) (albo jeśli te dzieci nie lubią pływających skórek z papryki w zupie ;)) Z cukinii usuwamy pestki, resztę kroimy w kostkę, marchewki ciachamy na jak najcieńsze plasterki, paprykę w paski.  W garnku zagotowujemy 2,5 l wody (+/-) wrzucamy 2 kostki rosołowe. C...

Padam, wstaję....

Obraz
Marta - również dla Ciebie ;) Bo dni znikają gdzieś tam za plecami w jakimś dzikim pędzie.... A ukochaną piosenką Juli jest "Boso". Rozpoznaje ją od razu - po pierwszych taktach - niczym zawodniczka w "Jaka to melodia" :))

Światełko w tunelu

Jako że mamy sobotę i chłop poszedł do pracy - w ramach wypoczynku postanowiłam odgruzować chałupę. Jula dzielnie mi pomagała. Ona przy wszystkim chce pomagać. W tym w czym nie powinna - najchętniej - np przy włączaniu odkurzacza do gniazdka ;)  Dziś postanowiłyśmy, że zdejmujemy pieluchę. Rano nie miałyśmy w planach żadnych wycieczek - więc idealny czas na treningi pęcherza. Pierwsze gacie wywiesiłyśmy tuż po moim trzecim "córuś na pewno nie chce Ci się siusiu? Jula podeszła do tematu dość obojętnie. Pozwoliła się przebrać i kiwnęła głową na moje błagalne "następnym razem powiedz mamusi jak Ci się będzie chciało..."  Potem ze trzy razy twierdziła, że chce się jej siku, zasiadała na nocniku - i nic. Ale gdy poszłam sprzątać kuchnię - wywołał mnie dziki wrzask - SIKUUUUU!!! Poleciałam jak na skrzydłach, ale widząc Julę w kałuży szybko oklapłam w swojej euforii. Poszłam po szmatę, ale Młoda z uporem darła się SIKU! dalej i poleciała za mną do łazienki. - Córuś...

Poza tym że czarno to widzę....

To czarno to widzę. Mężon ma katar i zaczerwienione gardło = epidemia dżumy cholery i tyfusu. Wściekły na cały świat chodzi do pracy. W domu unika Juli, narzeka, jojczy, wtrynia wszelkie możliwe specyfiki... Jednocześnie siedząc przed kompem i w necie....... Grrrrrrrrrrrrrrrr. Jula na chorobę Tatusia nie jest oczywiście obojętna - od wczoraj ma katar, ciekawe jak się to skończy. Pewnie jak zwykle :/ A ja? Odporna na wszelkie bakcyle staram się jakoś opanować ten mój własny cyrk na kółkach.

Struna rzekoma

Bo rzekomo w małym, dwuletnim serduszku słychać szmery i szelesty... Na echo pojechałyśmy do tej samej Pani doktor, która badała Julę jeszcze we mnie. Jula była BARDZO grzeczna. Sama się zdziwiłam ;) No i wszystko gra. Tylko takie muzyczne serduszko ma moja Córka. A poza tym... Jesień idzie. Jula ma zaordynowany Imunoglukan, który ma podnieść odporność. Na te wszystkie nadchodzące zimna, siąpienia, deszczenia... Na pogodę do poduszki.Sama bym chciała coś, co uodporni mnie na jesienną melancholię. I na jesienne smęcenie. I na "nicniechcenie". I na zmęczenie materiału, które wpełzło znowu do mojego małżeństwa... A dopiero wrzesień.