Myślę sobie że...

 ta zima kiedyś musi minąć.

Zazieleni się. Urośnie kilka drzew.....


I tego właśnie będę się trzymać ;)

O pogodzie się wypowiadać nie będę. Jak dla mnie zima mogłaby się już skończyć w zeszłym tygodniu, więc już jest o tydzień za długo. Proszę wszystkich, którzy modlili się o śnieg i "zimę jak za dawnych lat" żeby zaczęli modlić się o pokój na świecie.

Wczoraj grzęznąc w białym ..... dotarłam do lekarza specjalisty. Miałam ogromne szczęście, bo weszłam do gabinetu tylko z godzinnym opóźnieniem, mogło być gorzej. Pani doktor jak zwykle była sympatyczna, i dokładna, przy okazji posiada też wspaniałe poczucie humoru, więc wizyta przebiegła w miłej atmosferze. (Jeśli do kogoś doszło i oburzyło chichranie się na wizycie u gina, to uprzejmie nie przepraszam ;)) .

Wróciłam do domu zziajana, zmarznięta i zmęczona. Mężon widząc mnie, uniósł głowę znad talerza i zapytał:

- jak tam było u lekarza? 

- a dzięki, dobrze. Mam piękną macicę. - odparłam lekko i poszłam się przebierać. To, że chłop wpadł w stupor po mojej odpowiedzi, odkryłam wychodząc z łazienki jakiś czas później. Przeszło mu na szczęście.

W pracy mam ostatnio trudniejszy czas. Jedna z pracownic jest na l4 i popołudniowe oddawanie dzieci rodzicom urosło do syzyfowej pracy. Te wszystkie kombinezony, spodnie narciarskie, bluzy, rękawiczki, szaliki, kominy, czapki, nauszniki.... Krysi trzeba założyć rękawiczki zanim założy kurtkę a Grześ ma podwójne getry... Od 14:30 zaczynamy maraton, który kończy się dopiero przed 16:00. Przez to Mężon od tygodnia wraca do domu wcześniej ode mnie i ma za zadanie zrobić obiad. Czasem coś mu szykuję wieczorem, ale ze spaghetti czy odgrzaniem czegoś z zamrażalnika nie ma problemu. Bardziej mu nie pasuje to, że wraca zmęczony i jeszcze coś musi ;)) Śmieję się z niego, że wreszcie widzi popołudnia moimi oczami, naburmusza się wtedy jeszcze bardziej ;)

Powiem Wam jeszcze, że postanowiłam wykurzyć zimę ze swojej głowy i głów moich najbliższych radykalnie i skutecznie wtłaczając w nie lato. Zarządziłam mobilizację i organizację wakacyjnego wyjazdu. Znalezienie wolnej kwatery na sierpień graniczyło wprawdzie z cudem (i to jeszcze takiej, która by wszystkim odpowiadała ;) ale na szczęście udało się. Jedziemy nad morze!! :) I od razu luty zrobił się cieplejszy :)) 



Ktoś zgadnie, gdzie jedziemy? :)

Wszystkiego dobrego dla każdej zabłąkanej tu duszy :*

Komentarze

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie