No ja gamoń, jak zwykle przegapiłam Twoje urodzinki, ale nadrobiła zaległości i teraz składam spóźnione, ale bardzo szczere życzenia! Zdrowia, radości i szczęśliwego rozwiązania! No i dobrze, że zdecydowaliście się na to mieszkanko, skoro Wam sie podoba a lekarz nie ma zastrzeżeń co do chodzenia po schodach... ale pomyśl że nie przytyjesz tak dużo i później szybko po ciąży zrzucisz wszystko i znów będziesz laska:-))) Zawsze znajdą się jakieś plusy:-) Pozdrawiam AL.MA
p.s. nie wiem jak tu u Ciebie w komentarzach dodać podpis, dlatego podpisuję się jako anonimowy...
Dzieki Ci Almo :)) Też myślę że to będzie dobry pomysł, przynajmniej jakoś specjalnie nóg nie będę musiała ćwiczyć, a podobno przy łażeniu po schodach wzmacniają się też mięśnie miednicy i rozstepy na brzuchu się aż tak nie robią ;) hehe a poza tym chcialabym byc szczuplejsza niz przed ciążą ;) PS ja też nie wiem co z tymi komentarzami trzeba Limonki zapytać jak to zrobiła dam znać :)
ojej ja nawet nie wiedziałam ze opuściłam taki wazny dzien.... Kochana moja zyczę Ci z całego serducha samych wspaniałości, mnóstwo miłosci, uśmiechu codziennego i tego co pragniesz najbardziej, niech wszystkie troski odchodzą od Ciebie a tylko radość bedzie w Twoim sercu i na twarzy :))))))))) wszystkiego co najlepsze dla Ciebie ode mnie :))))
Minęło już prawie dwa miesiące, ale ja wciąż mam przed oczami obrazek siebie gryzącej z bólu szpitalną poduszkę... Poród - większość z was ma to już za sobą i pewnie powiecie mi jak lekarka mojej Młodej - to się zapomina... Ale ja chyba nie zapomnę... Zaczęło się w środku nocy. Tak jak chciałam, Mężon był w domu, nie byłam sama. Zareagowałam spokojnie i z niejaką ulgą - no, nareszcie... Odczekałam do trzeciej, żeby nie siać paniki, ale skurcze nie minęły. Obudziłam Mężona najdelikatniej jak umiałam - Kochanie, to chyba już, tylko spokojnie... Ale i tak zerwał się jak oparzony. Poszłam pod prysznic, on zaczął się ubierać, a ja poczułam jak zaczęły odchodzić wody. Tak jak mówiła Mama - wiedziałam, że to już, mimo że cały czas się bałam, że pojadę do szpitala a stamtąd wyślą mnie z powrotem do domu... ;) Ubrałam się i zadzwoniłam po taksówkę. Mężon dopakował do torby rożek, moją kosmetyczkę i kanapki, które naszykował sobie do pracy. Do taksówki zeszliśmy po schodach - winda niby
(Zdjęcie z internetu) Jak się macie Robaczki? Urlop przed? Po? W trakcie? Ja się powolutku do mojego czołgam. Jest szansa, że dam radę, choć niewiele mi brakuje do kompletnego wyczerpania baterii. Ratuję się różnie - Domowymi lodami, Weekendowymi ucieczkami w nieodległe okoliczności przyrody Słoikowaniem... Balkonowaniem... I wianiem przed wariackimi burzami. Oby, gdy zacznę już ten cudownie wolny od obowiązków czas, nawałnice dały od siebie odpocząć... Z informacji bardzo dobrych - CJ dostała się do wymarzonej szkoły na wymarzony kierunek. Poziom zen jest zadowalający. Do pełni brakuje tylko długiego spania, zwiedzania i pobierania witaminy D przezskórnie :)) Póki co, szykuję wrześniową dokumentację i czekam na powrót szefowej z urlopu. Idzie mi opornie, ale konsekwentnie "do przodu". Dzieciaków spędzających wakacje w przedszkolu mamy sporo, więc też jest co robić. Oby baterie wytrzymały! :) Dajcie znać co tam u Was, Robaczki - buziole! :)
Balkonik mi obrodził tegorocznie ;) Jak tam Robaczki? Odpoczywacie? Ja zrobiłam mega przerwę w blogowaniu, bo galopada wydarzeń i stresior kiepsko na mnie działają. Dla CJ ten rok to kolejny kamień milowy na drodze jej życia i chcąc nie chcąc wszystko kręci się wokół niej. Wybór szkoły, egzaminy ósmoklasistów, dążenie do jak najlepszych wyników na świadectwie, rekrutacja... Siwieję powolutku, acz nieubłaganie ;) Część stresu mamy już za sobą. CJ doskonale napisała egzaminy - nawet egzamin z polskiego, o którego wyniki "się bała" poszedł jej świetnie. Ba, poszedł jej najlepiej. Świadectwo ze średnią ponad 5, przedmioty wymagane na profilu, który preferuje -zaliczone na bardzo dobrze i celująco. I to bez naszego jojczenia, naciskania, mękolenia... Duma we mnie powoli przestaje mieć miejsce na dalszy rozrost ;) Teraz czekamy na wyniki rekrutacji. Mocno trzymam kciuki, żeby przyjęło ją bardzo dobre liceum, do którego ma blisko. Napracowała się. Poza tym staramy się jakoś oga
Sto Lat raz jeszcze!:) Mam nadzieje, ze moj es dotarl?:)
OdpowiedzUsuńNo ja gamoń, jak zwykle przegapiłam Twoje urodzinki, ale nadrobiła zaległości i teraz składam spóźnione, ale bardzo szczere życzenia! Zdrowia, radości i szczęśliwego rozwiązania!
OdpowiedzUsuńNo i dobrze, że zdecydowaliście się na to mieszkanko, skoro Wam sie podoba a lekarz nie ma zastrzeżeń co do chodzenia po schodach... ale pomyśl że nie przytyjesz tak dużo i później szybko po ciąży zrzucisz wszystko i znów będziesz laska:-))) Zawsze znajdą się jakieś plusy:-)
Pozdrawiam AL.MA
p.s. nie wiem jak tu u Ciebie w komentarzach dodać podpis, dlatego podpisuję się jako anonimowy...
Dzieki Ci Almo :)) Też myślę że to będzie dobry pomysł, przynajmniej jakoś specjalnie nóg nie będę musiała ćwiczyć, a podobno przy łażeniu po schodach wzmacniają się też mięśnie miednicy i rozstepy na brzuchu się aż tak nie robią ;) hehe a poza tym chcialabym byc szczuplejsza niz przed ciążą ;) PS ja też nie wiem co z tymi komentarzami trzeba Limonki zapytać jak to zrobiła dam znać :)
OdpowiedzUsuńojej ja nawet nie wiedziałam ze opuściłam taki wazny dzien.... Kochana moja zyczę Ci z całego serducha samych wspaniałości, mnóstwo miłosci, uśmiechu codziennego i tego co pragniesz najbardziej, niech wszystkie troski odchodzą od Ciebie a tylko radość bedzie w Twoim sercu i na twarzy :))))))))) wszystkiego co najlepsze dla Ciebie ode mnie :))))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Kasiu :)
OdpowiedzUsuńKochana, biję się w piersi :((( ale ja dopiero dziś, spóźnione, ale najszczersze-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !!!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz wszystkiego naj z okazji urodzin :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSzarlotko nie ważne kiedy, ważne że w ogóle :) dziękuję Ci bardzo :*
OdpowiedzUsuńAniu a Tobie ponownie :))