Nie zabiło - więc chyba wzmocniło?

Czasem nie da się załatwić wszystkiego paroma słowami, szczególnie kiedy wali się głową w mur obojętności, którym otoczy się najbliższa osoba. 
Dół kopał się sam, a ja tonęłam, coraz bardziej wściekła i bezradna.

Marta, gdyby nie Twoje maile i smsy nie miałabym siły walczyć o spokój. Przywróciłaś mnie do pionu.
Jesteś wielka.
Dziękuję. Kochana.


I w sobotę...
Była wielka telefoniczna awantura, jakiej nie pamiętają najstarsi w Orange i Play. Było wyrzucanie sobie żalów, tłumaczenie niejasności, wrzaski, rzucanie telefonem. Bo Najdroższa też ma charakterek. A ja mam go po niej. I tak właśnie załatwiamy wszelkie "animozje". Z hukiem.
Było najtrudniej bo choćby najmniejszy konflikt z Nią (a takie są przeważnie) wykańcza mnie emocjonalnie. Było wyczerpująco. Było zmuszanie się do słuchania i słyszenia. Bo jesteśmy takie same. I po stokroć różne.

Ale się udało. Atmosfera oczyszczona. Znów jesteśmy dla siebie BARDZIEJ.

I nie wiem co jest winą - konflikt pokoleń? Ciągłe udowadnianie - Nie jestem dzieckiem! Mój ośli upór, czy wieczna tęsknota i ból, że już nigdy tak jak kiedyś, że teraz własne życie, że osobno i że już nigdy... Ech.

A dziś... Byłam WRESZCIE u lekarza. (wiem, wiem, miałam iść wcześniej). Bakteryjne zapalenie gardła i okolic. Antybiotyk i zwolnienie do końca tygodnia. Trochę mnie męczy, ale są też dobre tego strony...

Wreszcie przestałam być Słomianą Matką :))) 

Komentarze

  1. ja tez jestem w takiej sytuacji z wlasnym ojcem... a w zasadzie B. i ja kontra ojciec... przykre, zwlaszcza na 3,5 tygodnia przed slubem. Bez tego typu rozmowy sie raczej nie obedzie, a ja bardzo sie jej boje. Moze nie samej rozmowy, a tego, ze moze tylko pogorszyc sprawe...

    Ciesze sie, ze wyjasnilyscie sobie wszystko i zycze jak najmniej tego typu rozmow... Zdrowiej i ciesz sie Julinda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. to ja dziękuję,bardzo,bardzo...za to,że jesteś.
    a piosenkę kocham:***
    najważniejsze,że topór wojenny zakopany i Juleńka w domu:D
    Buziaki:***

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej... się działo widzę.
    dobrze, że już dobrze.

    Kuruj się dziewczyno!
    Buziaki dla Julci!

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze, kobito, to miałaś sobotę... Wiem, że to niełatwe, ale dobrze jest tak porządnie oczyścić atmosferę. Cieszę się, że się udało! Bo niestety z tymi najbliższymi ludźmi zazwyczaj jest to najtrudniejsze.. :-/
    Najważniejsze, że jest dobrze, że w końcu poszłaś do tego lekarza i że Julka jest już z Tobą!
    No ja tu widzę wielki plus z chorobowego. Tyle czasu z córunią!!! ;-)))
    Kuruj się i samych miłych chwil kobietki! :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba wiem, o czym piszesz :/ Znam ten huk :(
    Kuruj się lepiej i ciesz Julką :) W końcu w domu :)
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie