Ostatni przedświąteczny.
Mały koniec świata? Mróz. Żółty glut do pasa, kaszel i zaropiałe oczy. Brak numerków w przychodni. 2,5 godziny czekania aż ktoś wreszcie się zlituje i przyjmie. Niemożność zapłacenia kartą w aptece. Bo "coś" się zepsuło. Nieczynny bankomat. Życzenia ZDROWYCH Świąt wydają się bardzo na miejscu. Jula śpi. Ja ogarniam dom i przygotowuję rzeczy do wyjazdu. Sytuacja jest w miarę opanowana, obyło się bez antybiotyku. W razie "W" na moim "Dzikim Wschodzie" też są lekarze. Wczoraj firmowa Wigilia, świąteczne premie, życzenia, pyszne żarełko. A w domu małe, biedne smarkadełko, które przyprowadził z przedszkola Tatuś. Jakim cudem?? Rano jeszcze była zdrowa! Ech mniejsza o to :/ Nie gniewajcie się za nie odpisanie na komentarze. I że nie mam czasu zostawić paru słów u Was. To był gorący czas. A nadchodzący będzie jeszcze bardziej. Oby nie gorączką u małej J. :/ Nie dajcie się. Życzę Wam najwspanialszych, najpiękniejszych i p...