Zafundowałam sobie drgawki ;) A szefowi kolejne palpitacje serca. Cóż, nikt nie powiedział ze będzie łatwo. Bo czasem znajdzie się praca, do której chodzi się z przyjemnością, bo są tam LUDZIE, z którymi można pogadać, pośmiać się, obowiązki nie sprawiają trudu - wykonuje się je - od tak.. Czasem chce się wstawać i nawet po koszmarze czuje się, że jest coś stałego, w co można się schować. Tak czułam. Więc zaproponowałam renegocjację warunków umowy zamiast zwolnienia. Na czas jakiś - ten zły. W zamian usłyszałam, że może nie będzie trzeba, może nawet nie zdążę odejść. Bo oni też wciąż walczą, żeby postawić firmę z powrotem na nogi. I drzwi dla mnie wciąż są uchylone. Wydaje mi się, że mimo wszystko im zależy. Bardzo chcę wierzyć. A czas biegnie tik-tak... tik-tak....