Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2013

Już wiem - nic z tego.

Szukam nowego zajęcia. Bardzo dużo emocji mną szarpie. Niestety negatywnych. Dobrze, że jutro już weekend. Wdech, wydech. Oczy suche.

Piłka w grze.

Zafundowałam sobie drgawki ;) A szefowi kolejne palpitacje serca. Cóż, nikt nie powiedział ze będzie łatwo. Bo czasem znajdzie się praca, do której chodzi się z przyjemnością, bo są tam LUDZIE, z którymi można pogadać, pośmiać się, obowiązki nie sprawiają trudu - wykonuje się je - od tak.. Czasem chce się wstawać i nawet po koszmarze czuje się, że jest coś stałego, w co można się schować. Tak czułam. Więc zaproponowałam renegocjację warunków umowy zamiast zwolnienia. Na czas jakiś - ten zły. W zamian usłyszałam, że może nie będzie trzeba, może nawet nie zdążę odejść. Bo oni też wciąż walczą, żeby postawić firmę z powrotem na nogi. I drzwi dla mnie wciąż są uchylone. Wydaje mi się, że mimo wszystko im zależy. Bardzo chcę wierzyć. A czas biegnie tik-tak... tik-tak....

O tych, co niezbyt szczęśliwie chodzą parami.

To był fajny, ciepły weekend. W sobotę Braciszek miałby imieniny. By miał. Zawsze będzie miał... Ale miałam power - umyłam wszystkie okna, przetrzepałam szafy, wyprałam  co się dało. Znowu mnie nosiło. Właściwie dalej mnie nosi. I wciąż będzie.  Bo chwilowe ukojenie prysło. W niedzielę wybraliśmy się na lody we trójkę. I kupiłam sobie nową torebkę - na pocieszenie. I "na wyglądanie" - bo trzeba będzie robić dobre wrażenie na rozmowach kwalifikacyjnych.   W piątek dostałam wypowiedzenie, do końca maja mam pracę, a potem... Kto wie? Trzymcie tam kciuki, módlcie się czy co tam wolicie ;) Wszystko się przyda, bo podstarzałe biurwo-asystentki nie są teraz w modzie ;)

Takie jeszcze... póki aktualne ;)

Obraz

Czyżby....

to ostatni  tak "wiosenny" obrazek niedzielny z Julindą? Słońce w Kraku. Hurej. Czyżby rozmrożenie bloga AŻ TAK pomogło?? ;) === - Mamusiu - znam nową piosenkę kościółkową. Tak mi się psypomniała. - Tak Córciu? A jaką? - Paaanieeee zmiłuuuuj sięęęęę naaad naaaamiiiiii. Czyżby się zmiłował? ;) Miłego wszystkim.

Rozmrażanie lodówki.

Obraz
Wiecie, trochę się wystraszyłam że to może przeze mnie - ten śnieg.  Mi właściwie nie przeszkadza, ale Jula ma na twarzyczce wyraźne obrzydzenie jak wychodzi rano z klatki. I jeszcze z wyrzutem mi mówi - No Mamusiu! Przecież mi w oczki pada!!! No to ziuu. Wywalamy śnieg. WON. Tam w środku nadal igloo, ale może chociaż trochę odpuści. Na moim bardzo dzikim wschodzie też napadane. Też zawiane. Święta? Puste krzesło.   Ale drogę do Krakowa mieliśmy rozmrożoną, suchą. Tośmy przyjechali. Z Teściami.  A teraz: praca - dom, dom-praca. Kieracik codzienności. Bo przecież da się - mimo wszystko.