Wszystko byłoby okej...

gdyby Jula przygarniała zwykłe GLUTY. Takie co to się je wydmucha w chusteczkę i po tygodniu znikają jak kamfora... Ale nie, ona woli te zmutowane, te co mnożą się szybciej niż światło.A jedynym sposobem na ich pozbycie się jest męczący kaszel i antybol - tym razem Augmentin  :/

Chorujemy nadal. Mężon w chałupie.

Jakoś nie mam siły żeby to opisać...

Komentarze

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie