Złudne nadzieje...
Moja córka jakimś swoim siódmym zmysłem chyba wyczuwa, że świat, na który próbuję ją powołać jest niekoniecznie taki całkiem różowy i śliczny...
Byłam dziś u lekarza, który pozbawił mnie wszelkich nadziei na wcześniejsze "rozpakowanie"... Gdyby to było jakieś wyjaśnienie, uznałabym, że on po prostu lubi, jak się u niego pojawiam z wiecznym wyszczerzem i słowami "dzień dobry Panie doktorze, przyturlałam się..." Ale on potwierdził swoją diagnozę badaniem i już niewiele miałam do powiedzenia.
Prawdę mówiąc miałam niejakie obiekcje co do wyboru Doktorka na prowadzącego moją ciążę. Kiedy chodziłam do niego na zwyczajne wizyty, był zazwyczaj mrukliwy i niezbyt delikatny, wszystko zmieniło się odkąd przyszłam z komunikatem, że jestem w ciąży. Teraz to "dusza człowiek" - okazało się, że posiada nawet rzecz niezwykle cenną - poczucie humoru... ;)
Tak więc wszem i wobec obalam mit, który głosi, że wchodzenie po schodach szkodzi ciężarnym, a już na pewno wywołuje poród... Na pewno nie spokojne wchodzenie z krótkimi przerwami na złapanie oddechu. Nawet na ósme piętro!! Dziś zaczęłam 38 tydzień - ciażę uważa się za donoszoną i teraz - jak stwierdził Doktorek, po tych schodach mogę sobie nawet biegać :D
Biegać nie zamierzam. Za to będę błagać o jakiś dobry sposób na bóle kości krzyżowej i miednicy... Kobiety ratujcie!!!
Byłam dziś u lekarza, który pozbawił mnie wszelkich nadziei na wcześniejsze "rozpakowanie"... Gdyby to było jakieś wyjaśnienie, uznałabym, że on po prostu lubi, jak się u niego pojawiam z wiecznym wyszczerzem i słowami "dzień dobry Panie doktorze, przyturlałam się..." Ale on potwierdził swoją diagnozę badaniem i już niewiele miałam do powiedzenia.
Prawdę mówiąc miałam niejakie obiekcje co do wyboru Doktorka na prowadzącego moją ciążę. Kiedy chodziłam do niego na zwyczajne wizyty, był zazwyczaj mrukliwy i niezbyt delikatny, wszystko zmieniło się odkąd przyszłam z komunikatem, że jestem w ciąży. Teraz to "dusza człowiek" - okazało się, że posiada nawet rzecz niezwykle cenną - poczucie humoru... ;)
Tak więc wszem i wobec obalam mit, który głosi, że wchodzenie po schodach szkodzi ciężarnym, a już na pewno wywołuje poród... Na pewno nie spokojne wchodzenie z krótkimi przerwami na złapanie oddechu. Nawet na ósme piętro!! Dziś zaczęłam 38 tydzień - ciażę uważa się za donoszoną i teraz - jak stwierdził Doktorek, po tych schodach mogę sobie nawet biegać :D
Biegać nie zamierzam. Za to będę błagać o jakiś dobry sposób na bóle kości krzyżowej i miednicy... Kobiety ratujcie!!!
Dasz rade :******
OdpowiedzUsuńCzyli windy nadal brak?;-))
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki... dasz rade Kobieto:**
jejku juz 38 tydzień - czasie uspokój sie!!!! to zaraz bedzie ciotka Kasia zdjątka dzidzi oglądac, ja cie krece to wspaniale :))))) kochana wytrzymiesz wszystko jestem pewna, a jaka radość bedzie jak dziecina wrzasnie Ci prosto w ucho hihihihi :))
OdpowiedzUsuńto juz niedługo kochana ;))
Hehe, Mała wie co robi, siedzi tam, gdzie jej dobrze;-)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Was!
A przy okazji zapraszam do zabawy, szczegóły u mnie:-)
Andziulko nie mam wyjścia ;)
OdpowiedzUsuńLimonko, co tam winda ;)))
Kasiu, niedługo , to prawda... i już się nie mogę doczekać ;))
ALMUŚ, dziękuję bardzo za poklepanie, może znajdzie się wena na taką zabawę ;)
Jaaaaa cię z tą windą.. Mała pewnie nie wychodzi, żebyście nie musieli jej wynosić na to ósme piętro z wózkiem po schodach...
OdpowiedzUsuńA może na panów windziarzy nasłać jednak tą teściową??
To może lepiej niech Malutka jeszcze trochę poczeka, aż windę założą,bo ja wierzę, że zaprawę masz juz niezłą, ale że niby z wózkiem też się wdrapiesz ? :) Mi pomagały ciepłe okłady, Mężuś moczył ręcznik w wodzie i kładł na kręgosłup, a potem masował i tak w kołko :)))
OdpowiedzUsuńAniu, coraz bardziej podejrzewam Młodą o taki altruizm... ;) A na panów windziarzy wolę nikogo nie nasyłać, lepiej żeby byli żywi i skończyli co zaczęli ;)
OdpowiedzUsuńSzarlotko nie wdrapię się za nic :D nawet nie zamierzam próbować ;) A masowanko uskuteczniam... tzn mężuś uskutecznia, niespecjalnie pomaga, ale za to jaka przyjemność ;)
Jestes silna przeciez ;)
OdpowiedzUsuńnadrobiłam zaległości w ilości 3 postów.śmiem twierdzić ze Twoja teściowa to bliźniaczka......mojej teściowej.przecież dwa potwory nie mogły nie wyjść z tej samej macicy.....o wyczynach mojej to chyba przy okazji napiszę....a winda....Ty im może powiedz ze jak już urodzisz to do czasu uruchomienia windy będą i ciebie i twoje dziecię wraz z wózkiem sami osobiście na rękach wnosić. ściskam!!!
OdpowiedzUsuńO matko, nadal bez windy??? Współczuję teraz, a jak będzie potem ze spqcerami???
OdpowiedzUsuńMatko, jak ten czas leci, zaraz rodzisz :))
pozdrawiam,
moonik
Ano, tak wyszło z tą windą... trafia mnie już szlag prawdę mówiąc... Ale aleeeee... Trzymam sie dzielnie ;) Póki co ;)
OdpowiedzUsuń