Przedświątecznie
Jakieś 2/3 roboty za mną. Zamieniłam rogaliki z orzechami na rogaliki z piwem, bo za dużo orzechów w tym moim menu się znalazło :)
Jula dzielnie pomagała, układała ciasteczka na blasze, wycinała, posypywała cukrem pudrem - ogólnie miałyśmy dziką radochę :)) ( a potem trzeba było sprzątać kuchnię do późnych godzin nocnych, ale co tam :)) Ciastka ogólnie się udały - jeden z przepisów był jakiś lipny, bo nakazywał wykładanie ciastek łyżką, a ciasto było tak gęste, że nadawało się do wałkowania :)) Ale i z tym sobie poradziłam.
Boję się tylko rolady, biszkopty mają to do siebie, że czasem pękają jak próbuje się je rolować... Ale zobaczymy - jutro.
Moje drogie dziecko tak mnie podsumowało o poranku:
- Zalóz coś na siebie psecies nie będzies tak chodzić!! - następnie wygoniła mnie z wyrka (przysięgam, że śpię w przyzwoitej koszuli :))).
Cóż - pora do kuchni - miłego dnia!
Nie ma to jak pomocnik w prawdziwego zdarzenia. W dodatku z "cennymi" radami ;) Bawcie sie dobrze podczas pozostalej czesci roboty :)
OdpowiedzUsuńTak jest :) mimo, że wiem , że bez niej zrobiłabym wszystko dwa razy szybciej - ciesze się że mi "pomaga" :)
OdpowiedzUsuń