Plan wykonany... :)
Najpierw pierniki - całe sterty. Powiem Wam, ze skórka z jabłka wrzucona do puszki z bazaltowymi piernikami czyni prawdziwe cuda - miękną!!! Jula była bardzo pomocna, tak pomocna, że cały uniform jaki miała na sobie przy "pracach plastycznych" wylądował w pralce :))
A potem - choinka:
Trzeba się było nadreptać, żeby znaleźć odpowiednie miejsce dla świecidełek...
Gałązki uparcie zrzucały ozdoby - złośliwe jakieś....
Ale w końcu się udało - piękna prawda??? :)
A jak tam u was? Też już świątecznie?
brawo! :)
OdpowiedzUsuńale po fotach nie widzę tego Twojego bałaganu :)))
Jula wygląda na strasznie dużą, ile Ona ma wzrostu?! no szok.
buziaki.
Cud miód... kurde tak sobie pomyślałam patrząc na Twoją księżniczkę w jej ufne radosne pełne nadziei oczka że fajnie by było żeby każdy w te święta chociaż na chwilkę maleńką odgrzebał w sobie dziecko.
OdpowiedzUsuńEmko jakieś 95 cm - jej Tata ma 186 więc ma po kim rosnąć ;) Ale w przedszkolu się nie wyróżnia :)
OdpowiedzUsuńDotko masz rację, to jest bardzo ważne w świątecznej atmosferze.
PS jak nie widać bałaganu??? :))
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńU nas też, powoli, powoli... a choinka pręży się dumnie od niedzieli.
Pozdrowienia!
Trafilam tutaj przypadkiem i strasznie mi sie spodobalo. Chyba bede zagladac czesiej :)
OdpowiedzUsuńLusijko ważne, że zaczęłyśmy potem to jakoś z rozpędu samo się toczy :)
OdpowiedzUsuńKfiatushku witam serdecznie :)