OdbloGowana?

Tak jakby mniej frustrująco się zrobiło.
Bo wiecie, mam czas.
Już nie muszę mieć doła z powodu niedoczasu. (Z nadmiaru nie miewam)

I święta niedługo.
http://garfield.4o4.pl/
I co tam u was?
Muszę trochę nadrobić, bo średnio zorientowana jestem.
A póki co....

Moje dziecko chyba bardzo grzeczne było w tym roku (nie wiem, nie zauważyłam ;)), bo wciąż jakiś zabłąkany prezent ktoś jej donosi. Najpierw w poniedziałek w przedszkolu - Był Mikołaj Mamusiu!!! I zrobiłam sobie z nim zdjęcie!! przybyły nam w magazynie zabawek kolejne puzzle, kolejne kubki ciastoliny i... pierdzący żel. (wtf???)

Następnie "przybyli pod okienko" Dziadkowie. Skorzystali z naszego pomysłu na prezent dla Juli na tyle, że "pozwolili" nam go kupić i oddali za niego kasę. (Dzięki czemu dziecko nie dostało koca i ręcznika jak na urodziny ;)) ale byli BARDZO sceptycznie do niego nastawieni, bo wg nich to NIE JEST prezent dla dziewczynki!!! Więc dodatkowo zakupili jeszcze różową (ach, koniecznie!!) książeczkę z "opowiadaniami dla dziewczynek". Jula widząc wielkie pudło z kolejką, otworzyła szeroko oczy i mało nie wyskoczyła z siebie, żeby je otworzyć :D Książeczkę grzecznie odpakowała i... odłożyła bez zaglądania :D Tory, ciuchcie i semafory pochłonęły ją totalnie. Dziadkowie na szczęście widząc ten niekłamany entuzjazm, dali sobie spokój z fochem ;)

W czwartek rano... Mikołaj zaparkował torbę pod łóżkiem - czyli tradycyjnie. Byłam z nim w sklepie, więc dobrze wiedział, że dziecko potrzebuje do szczęścia przede wszystkim pistacji, kwaśnych żelek i naklejek ;) Mandarynki, orzechy w czekoladzie i zestaw czekoladowych bombek do zawieszenia na choince też był nie do pogardzenia. Ale aż takiej furory nie zrobiły.

Co ciekawe, Jula świetnie sobie radzi z racjonowaniem słodyczy. Wszystkie je chomikuje w szufladzie w kuchni i raz dziennie komponuje "zestaw" z kilku części: 2-3 żelki, orzeszek, kilka pistacji. Albo same pistacje. Albo same żelki. Albo sama czekolada Zależy co się kryje w czeluściach. :D Ale bombek nie rusza, choć wie, że są z czekolady. Bo skoro na choinkę - to na choinkę. Potem będzie fajnie je ściągać z gałązek i wcinać ;) Owoców nie racjonujemy. Wpyla ich znacznie więcej niż słodyczy, co mnie cieszy.

A w niedzielę dotarła jeszcze chrzestna-ciotka z - kolejnym prezentem, a jakże. Tym razem "Marcheweczka" czyli zestaw gier dla dzieci z magnetyczną marchewką. Marchewkę przykładamy do miejsca z poprawną odpowiedzią i czekamy na dźwięk aprobaty, bądź... dezaprobaty ;). Ustrojstwo ma wprawdzie ciut męczące te dźwięki ale Jula szybko załapała o co chodzi i być może w jakimś stopniu pomoże jej to w nauce czytania i rozpoznawaniu liter i cyfr. Się zobaczy.

W weekend właściwie "nieżyłam". Jakieś upiorne zatrucie mnie męczyło. Z lekka zelżało w sobotę wieczorem, więc wzięłyśmy się z Julindą za pierniki - bo wiadomo - niektóre muszą zmięknąć. Te na szczęście nie muszą. Są pyszne, miękkie, bakaliowe i obłędnie pachną - ale to temat na kuchennego bloga ;)
Kończę póki co, bo się ciut rozwlekłam, ale na szczęście pisanie się odblokowało... :)))

Komentarze

  1. Mamy marchewę. Nieco się już znudziła, ale były czasy, że cały dzień dezaprobowała, przykładana przez synka do... wszystkiego absolutnie! No, bo kto by się regułami gry przejmował ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jula korzysta ze wszystkiego z umiarem - dzisiaj trochę tym się pobawi, jutro tamtym... ;) Łaski zabawkom okazuje oszczędnie :D Najbardziej lubi siedzieć ze mną w kuchni i patrzeć jak gotuję ;) I zauważyłam, że denerwuje ją bardzo dźwięk dezaprobaty :D:D

      Usuń
  2. pisz częściej, bo jakoś lepiej na duszy, gdy się jest bliżej Ciebie:***

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ Jula wykazuje dojrzałość w kwestii słodyczy! Sama bym tak chciała umieć (się opanować) ;-))
    buziakuję

    OdpowiedzUsuń
  4. zazdraszczam....tego czasu, tej zabawy.. odblokowania :)
    a Jula wspaniała kobitka i jaka gospodarna, wiadomo po kim ma ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprzątanie w głowie raz na jakiś czas jest konieczne. Tylko nie pozwól żeby się za dużo zgromadziło, bo ekipa sprzątająca będzie potrzebna :D Ja już się staram cieszyć zaraz będę bloga w święta ubierać ;)

      Usuń
  5. no w koncu jestes. Fajne Julinda dostala prezenty, az chcialoby sie byc przez chwile dzieckiem. Albo miec dziecko, zeby moc sie bawic takimi zabawkami :P
    A pierniki i my mamy w planach w tym tygodniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w końcu i oby tak zostało :)) Kolejka jest super w weekend zrobiłyśmy kartonowe domki, garaże dla lokomotyw, drzewka i inne takie :D a pierników jeszcze nie skończyłam piec, mam w planie jeszcze jedne i ciasteczka jeszcze przed nami oj pięęęękny weekend, pachnący będzie :))

      Usuń
  6. Oj! Widzę, że macie wysyp Mikołajów tak jak i my:D
    A mamusia to co dostała?:P
    O "Marchewce" słyszałam, ale jak na razie nie przymierzamy się do jej kupna.
    Dla Igora za trudna, dla Adriana za łatwa:D
    Wiesz? Ja też czuję takie... OdbloGowanie... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, Jula nie narzeka ;)) Mamusia dostała wieeeelką Milkę z ciasteczkami taaaki tyci kawałeczek jeszcze tylko został ;)

      Usuń
  7. poprosimy Julę do nas do domu na przeszkolenie z umiaru na słodkości!!! u nas nikt takiej umiejetnosci nie posiada :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D ja też nie posiadam a mężon twierdzi że posiada ale podjada ukradkiem ;) Myślę, że jej to przejdzie. Na świętach jak będzie wszelkiego dobra aż nadto ;) niestety - jak każdemu :D

      Usuń
    2. heh :) Kochana możesz nominować Myskę, jej się zabawa bardzo podoba :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie