No jeszcze 12...

Czas się kurczy zupełnie przyzwoicie, choć mógłby się bardziej postarać. Niestety pewnych rzeczy nie da się przyśpieszyć... Ale czuję, że moje życie dostało porządnego kopa na rozpęd. Dzieje się w nim coś, na co długo czekałam. Może było warto się nie poddać? Może jednak warto robić plany na przyszłość, nie odwracać się zbyt często wstecz...

Nie mogę się doczekać... To jak czekanie na pierwszą gwiazdkę, odcięcie się od niechcianej rzeczywistości, zamknięcie pewnego, niezbyt udanego etapu. I ciekawość nowego... I taka pewność, że na tym to się nie skończy - że również te bardziej szalone marzenia muszą się spełnić, bo bardzo tego pragniemy. Wiem, gdzie chcę dojść. Wiem, że chcę być jeszcze dla kogoś. I spełniać marzenia - nie tylko swoje...

Małymi kroczkami do właściwego wejścia..

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie