Ogólnie rzecz biorąc
Nieciekawie ciut.
Wieczorami czytam "Baśnie z tysiąca i jednej nocy" w przekładzie Kubiaka - doskonały środek na sen.
W dzień - przemęczam 8 godzin w pracy, bo Szeryfowi chyba koniec roku zaczyna działać mocno na nerwy, czego wynikiem jest to, że Szeryf działa na nerwy nam.
Dziś się dowiedziałam że obetnie mi pensję za moje zwolnienie lekarskie bo nie przez cały czas miałam taką jak teraz, a do L4 wlicza się średnia z ostatnich 12 miesięcy... Miła informacja przed świętami... Oczywiście nie istnieje u nas coś takiego jak świąteczna premia :(
Mężon chyba będzie musiał iść do pracy w sobotę, co częściowo rozwala nam plany wyjazdowe, bo będę musiała jechać bez niego :( I już nie będzie wszystkich "wnuczków" na rocznicy u dziadków :(
Powolutku rozglądam się za nowym mieszkaniem i staram się przyzwyczaić do myśli ile mam do spakowania i przewiezienia. Mam czas do końca stycznia. Może zdążę.
Za oknem szaro. Zimno. Ponuro. Śnieg pada z deszczem.
Do kitu ta środa. Kompletnie.
Wieczorami czytam "Baśnie z tysiąca i jednej nocy" w przekładzie Kubiaka - doskonały środek na sen.
W dzień - przemęczam 8 godzin w pracy, bo Szeryfowi chyba koniec roku zaczyna działać mocno na nerwy, czego wynikiem jest to, że Szeryf działa na nerwy nam.
Dziś się dowiedziałam że obetnie mi pensję za moje zwolnienie lekarskie bo nie przez cały czas miałam taką jak teraz, a do L4 wlicza się średnia z ostatnich 12 miesięcy... Miła informacja przed świętami... Oczywiście nie istnieje u nas coś takiego jak świąteczna premia :(
Mężon chyba będzie musiał iść do pracy w sobotę, co częściowo rozwala nam plany wyjazdowe, bo będę musiała jechać bez niego :( I już nie będzie wszystkich "wnuczków" na rocznicy u dziadków :(
Powolutku rozglądam się za nowym mieszkaniem i staram się przyzwyczaić do myśli ile mam do spakowania i przewiezienia. Mam czas do końca stycznia. Może zdążę.
Za oknem szaro. Zimno. Ponuro. Śnieg pada z deszczem.
Do kitu ta środa. Kompletnie.
Przeprowadzka??:) Musimy na gg wglebic sie w temat;))
OdpowiedzUsuńNommm... tak wychodzi - nie mamy wyjścia :/
OdpowiedzUsuńszeryfa masz do bani.niech go myszy pogryzą.a o preprowadzce chetnie poczytam. ściskam gorąco
OdpowiedzUsuńohhh, pamiętam ciążową przeprowadzkę - koszmarrr! teraz czeka mnie to samo z dzieckiem pod pachą. jak myślisz, co gorsze? ;-)
OdpowiedzUsuńOlu niestety i takie typy się zdarzają...
OdpowiedzUsuńEmko mnie czeka najpierw jedno, potem drugie ;) Bo to wciąż nie własne...