Plan.

Julinda nie przejawia żadnych objawów chorobowych. Czego się w sumie spodziewałam, ale poczekajmy jeszcze... 

Z dekorowania ciastek nic nie wyszło. Kilka telefonów z powodu męczącej pomyłki bankowej (wciąż jeszcze nie przelano środków Pani Sprzedającej za nasze mieszkanie) zupełnie wybiło mnie z równowagi. Mężon wrócił z pracy, obiad, chwila dyskusji, załagodzenie złego humoru Julii i już był czas na kąpiel.

Tak więc dziś -
zakupy
malowanie pierników
ubieranie choinki

(+ pranie sprzątanie i obiad oczywiście ;)

Komentarze

  1. o matko, jak ja lubię, że tak piszesz ostatnio!!! nie przestawaj, dobra? ;)
    ja dzisiaj też sprzątam, a mamy taki bajzel, że wysłałam Jota z Zośką na pływalnię - inaczej by się nie udało ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to nie widziałaś mojego bajzlu - a właśnie dorabiamy nowy rozłożonymi świecidełkami i rozsypanymi posypkami :))) Dobrze, że młoda szykuje się do spania to trochę się odkopię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ścigaj się ze mną na bajzel, bo przegrasz boleśnie ;)
    świecidełka takie świąteczne? lampki, bombki? my mamy od początku grudnia, tak się nie mogłam doczekać.
    lecę rozwiesić czwarte pranie. i wrzucić do pralki nowe, jutro otwieram magiel ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. haha, Emko tego się na pewno nie spodziewałaś - dwa posty jednego dnia ;) A bajzel hmmm mam nadal... u nas wszystkie ozdóbki są ciasno popakowane i ukryte w szafach - w razie przeprowadzki nie musiałabym się z nimi babrać, ale wydobycie ich to ciężka sprawa, więc czekały prawie do godziny zero :))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie