Powrót do przeszłości.
Macie TAKIE
wspomnienia - które zatrzymują was w miejscu, potem ciągną dalej, dalej,
zamyślacie się, a po chwili coś, co "przed sekundą" było na patelni
surowe, zmienia się "nagle" w węgiel?
TAKIE miejsca,
które żyją już tylko w was, bo od tych "zamierzchłych czasów" zdążyły
zmienić się o 180 stopni?
Miejsca, do których powrót nawet w myślach wiele
was kosztuje?
Na pewno macie.
A ja w czwartek byłam w takim miejscu.
Miejscu, w którym byłam kiedyś niemożliwie
szczęśliwa.
Nie byłam tam czternaście lat.
Zatrzasnęłam drzwi auta wyjeżdżając i czas
niemożliwie przyśpieszył. Studia, ślub, dziecko... A oni - TAM powoli się starzeli, domy się
przebudowywały, odnawiały się, bądź waliły, ulice zmieniały nazwy. Zniknęło
przejście graniczne. Przyszła woda...
I któregoś dnia telefon. I płacz. Bo czyjegoś
uśmiechu już nie ma. Bo trzeba pochować i czy będziemy. A przecież widzieliśmy
się tak niedawno. Nie, to nie było niedawno. To było czternaście lat temu.
Ściśnięte gardło.
Przed oczami twarze ludzi, którzy byli kiedyś na
co dzień. Później co roku w wakacje... Potem coraz rzadziej... I ta jedna,
której już nie zobaczę.
I tak właściwie przecież nie był blisko, ale wraz
z nim odeszła jakaś część mojej przeszłości.
I ta natrętna myśl – kto teraz??
I ta natrętna myśl – kto teraz??
Rodzice przyjechali po mnie w czwartek w
okolicach trzeciej nad ranem. Sami wyjechali o 23 dnia poprzedniego. Z Krakowa
autostrada. Właściwie do samego końca. Kiedyś to nie było takie proste. Kiedyś
przeciskanie się przez Śląsk, wszystkie miasta, miasteczka – teraz właściwie tylko
las. I zjazdy nr taki a taki… Wrocław. Odstawialiśmy na dworzec pasażerkę.
Oczywiście pogubieni. Katastrofalny brak logicznej informacji o kierunkach.
Deszcz.
Wspominamy tamte wyjazdy sprzed lat. Betonowe
płyty na A4.
Słońce rozgarnia chmury.
Wreszcie tablica informacyjna. Z. Jesteśmy.
Ulice, które pamiętam.
Dom.
Krewni na podjeździe. Te same schody… drzwi…
zapach… Coś ściska za gardło. Bo za drzwiami Ona. Siostra mojego dziadka. Jak
druga Babcia. Taka… maleńka… zapłakana… skulona… Właśnie straciła drugiego
syna…
Biała, ciepła kuchnia z oknem na ogród. Herbata z
mlekiem, słodkie sucharki. Ona – zawsze taka radosna.
Dom właściwie nie zmieniony. Te same meble, dywan,
narzuta… ale... Utulam Ją w ramionach, tak jak zawsze to Ona to robiła.
Chwila dla drugiej ciotki, piętro wyżej. Tak samo
kruchej i pomarszczonej. Tej co to codziennie pranie… Teraz już nie. Ledwo
chodzi. Zostałam wzięta za moją Mamę.
Czy ja je jeszcze kiedyś zobaczę??
Cmentarz.
Takie bardzo wysokie wzgórze. Piękny widok.
Kiedyś było z niego widać ogromne kominy niemieckiej elektrowni. Teraz na
miejscu kominów są wiatraki. Patrzę na nie bardzo długo, ale ich nie widzę. Nie
zdaję sobie sprawy jak daleko stamtąd uciekam. Mam przed oczami jego zdjęcie.
Żegnamy się.
Żeby wrócić do siebie, krążymy po mieście. Tam
była kawiarnia, gdzie chodziłam z dziadkiem na lody. Tam była poczta, tam targ.
I przejście graniczne.
Przejeżdżamy przez most. Tu już łapie roaming…
Wracamy.
Rozglądam się, śledząc wyciągnięte dłonie - tu się
poznali rodzice, tam byli w kinie, na pierwszej randce. Upychają we mnie swoje
wspomnienia. Jakby chcieli zakleić dziurę po czymś.
Ale dziura robi się coraz większa.
Jedziemy jeszcze do R. Tam mieszkali dziadkowie.
TAM spędzałam wakacje. Tam – pokój na poddaszu, piejące koguty, miękkie
króliki, pies, kury, francuskie kaczki… Rzeka. Dziurawy most, pałacowy park,
fosa. Ruiny pałacu. Strych, ogród, inspekty, rozbite doniczki. Łąka, skoszona
trawa. Czerwone śliwki. Słodki zapach. Floksy. Mur oddzielający wieś od rzeki.
Mur który nie ustrzegł, bo woda przyszła z drugiej strony.
Łapię powietrze kiedy dojeżdżamy. Nie ma kominów.
Są wiatraki. Dochodzi do mnie, że zaraz runie domek z kart moich wspomnień.
Odnowione po powodzi domy, na starych ścianach
gdzieniegdzie jeszcze ślad dokąd były zalane.
Tata rozpoznaje kolegę, razem idziemy do pałacu,
który już nie jest ruiną, ale wciąż jest zamknięty na głucho.
Przechodzimy obok domu dziadków, wychylam się,
żeby zrobić zdjęcie i zaraz tego żałuję. Bo rozmywają mi się wspomnienia z
kiedyś, zastępując tym, co jest teraz. A jest zupełnie inaczej. Zostały tylko
jedne, stare drzwi…
Ścieżka którą tyle razy przeszłam z Dziadkami...
Rzeka...
Kościół, do którego chodziłam z Babcią też jest
zamknięty.
Jeszcze kawa u znajomych Dziadków.
Wracamy.
Po drodze tama nad zalewem. Ta, która się
zerwała. Przychodziliśmy się tu kąpać. Kiedyś.
Jeszcze obiad u siostry Mamy w Z.
Autostrada.
Deszcz.
Późna, późna noc w Krakowie. Zesztywniały kark.
Ciepłe ramiona Mężona. A głowa taka ciężka… Wciąż jeszcze myślami jestem TAM.
Nie gniewajcie się za tę epopeję. Chciałabym nie zapomnieć.
Wczoraj nie mieliśmy netu...
Bardzo wzruszające. Bardzo. Pięknie napisałaś. Ja nie mam takich miejsc - te, które są moje z dawien dawna ciągle są - choć też niesamowicie się zmieniają i w zasadzie jak tak się nad nimi zatrzymać... te zmiany sprawiły, że niby te same miejsce a jednak inne. A choćby mój dom w P. i jego mieszkańcy. Tyle się tam zmieniło, ale że bywam tam non stop - zmiany nigdy nie są tak drastyczne. 14 lat to kawał czasu dla wielu miejsc i ludzi - więc Twoje wspomnienia są do takiego czasu jakby adekwatne...
OdpowiedzUsuńA tak już bardziej przyziemnie - piękne te Twoje strony!
dzięki :) jak piszę o tamtym czasie... same mi się klawisze wciskają.. jest dobrze, wyławianie z głowy wspomnień i czuję że coś zostaje... oby tylko bloga szlag nie trafił ;)
Usuńale pięknie, jak się pisze z serca to i czyta się tak samo, byłam tam z Tobą, dzięki:)
OdpowiedzUsuńWłasnie taki miałam zamiar, zabrać was w miejsce gdzie jest TAK pięknie dla mnie - żebyście też to poczuli :)
Usuńbyłam TAM z Tobą:***
OdpowiedzUsuńco tu dodać?...pomilczę w zadumie...
:* wiem że byłaś dzięki
Usuńpiekna choc smutna opowiesc. Czas zmienil dobrze znane Ci miejsca, ale one wciaz tetnia zyciem w Twoich wspomnieniach
OdpowiedzUsuńniestety czasem już tak jest, ze za plecami zostaje coś, do czego nie da się wrócić... a marzyłam kiedyś że zamieszkam w domu dziadków z moją rodziną. Nie wyszło :/
UsuńTak mi przykro...
OdpowiedzUsuńAle można się już tylko modlić...
Wiem coś o tym, świat się ciągle zmienia, unowocześnia, niszczą sie rzeczy które przywołują nam stare, piękne wspomnienia. A tak bardzo się chce, żeby to stanęło w miejscu i trwało wieczność...
:**
Taka już kolej rzeczy, nigdy nie wiemy kiedy i jak. Zawsze jest za wcześnie. Niestety czas nie da się ubłagać dzięki :*
UsuńPięknie napisałas.... i przyznam się, wychowałas sie we wspaniałej krainie :)
OdpowiedzUsuńTule...
Oj tak, pięknie tam jest... I chyba nawet całkiem obiektywna jestem :)
UsuńTe miejsca zawsze będą w Tobie, ludzie też. Nie zapomnij nigdy. Pozwól sobie wrócić, to ważne i dla Ciebie i dla Nich - tych, których już nie ma Tu ale wciąż są i wierzę, że patrzą na nas i dopingują nas.
OdpowiedzUsuńDzięki Aga, właśnie TAK to czuję. Chociaż z upływem czasu takie powroty są coraz trudniejsze, bo zostaje żal - ze czegoś się nie zrobiło, nie było, nie zobaczyło, z kimś nie porozmawiało... Ot- życie...
Usuńkażdy z nas ma TAKIE miejsca, do których powraca z sentymentem...pięknie je opisałaś, zadumałam się, ech...przeszłość zawsze jest gdzieś w glębi nas...
OdpowiedzUsuń:) Cieszę się że i Ciebie porwałam ze sobą. Warto wracać do tego co dobre, to nas napędza na przyszłość
UsuńJak tam pięknie! Wspomnienia z dawnych czasów zazwyczaj są bardzo wzruszające, a gdy do tego związane z takimi miejscami...
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie notki i proszę o więcej!
Sentymentalna zuzana
:) dzięki, cieszę się, że mamy podobny sposób postrzegania :) a czy będzie jeszcze tak ckliwie? Okaże się ;)
UsuńKobieto...piękny wpis...absolutnie wzruszajcy, trafiający do serca...byłam tam z Tobą !
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, cieszę się że się zabrałaś na tą wycieczkę :) :*
UsuńPiękny taki powrót do przeszłości... A ja wróciłam do bloga... ja-i-nie-ja. vel Eunice.
OdpowiedzUsuńbędę zaglądać - piiiisz :)
UsuńSmutne ale pięknie napisane, tez tam z Tobą byłam.
OdpowiedzUsuńA dziś z kolei ja jade pożegnać kogos....
dziękuję :*
UsuńPotwierdzam to co przedmówczynie.
OdpowiedzUsuńZabrałaś nas ze sobą...
przytulam :**
cieszę się, że tak myślisz, ze Ci sie podobało, chciałam choć trochę przybliżyć to co tak cholera daleko...
UsuńDzięki!
Super! Bardzo ładnie ujęte.
OdpowiedzUsuńWow! Taki powrót do takiego miejsca po 14 latach to musi być naprawdę niesamowite przeżycie!
OdpowiedzUsuńDzięki, że wzięłaś nas w tą podróż... Poczułam się, jakbym była tam z Tobą.
Ja, jak jestem w moim rodzinnym mieście to przejeżdżam często obok supermarketu, gdzie kiedyś... stał dom mojej prababci... Czasami nie mogę w to uwierzyć, że on tak w ogóle był.... :-/
No było było... bardzo wzruszająco, wspomnienia pchały się jedno za drugim te miejsca Ci ludzie echhh to se ne wrati...
UsuńSupermarket w Takim miejscu... ech wolałabym tego nie widzieć :*
I all the time used to study post in news papers but now as
OdpowiedzUsuńI am a user of internet so from now I am using net for content, thanks to web.
Look into my web blog - braces cost
I loved as much as you will receive carried out right here.
OdpowiedzUsuńThe sketch is tasteful, your authored subject matter stylish.
nonetheless, you command get bought an impatience over that you wish
be delivering the following. unwell unquestionably come more formerly again as exactly the same nearly very often inside case you shield this increase.
my web page Www.huertasalama.es
What i do not realize is actually how you are now
OdpowiedzUsuńnot really a lot more neatly-liked than you may be right now.
You are so intelligent. You realize therefore significantly
on the subject of this matter, produced me for my
part imagine it from so many varied angles. Its
like women and men are not involved except it is one thing to do with
Lady gaga! Your individual stuffs excellent. All the
time handle it up!
my homepage ... Dental Plan