Fruuuuu..

Dzień dobry.

Tytuł zawdzięczamy niedzielnemu wydarzeniu z samolotami w tle:

foto stąd: http://krakow.naszemiasto.pl/galeria/opis/1525071,malopolski-piknik-lotniczy-2012-w-krakowie-zdjecia,galeria,3352061,id,t,tm,zid.html#galeria-duze-zdjecie
ale o tym później ;)

Na początek powiem tak - bardzo dzisiaj ciepło myślę o mamach, których pociechy właśnie rozpoczynają edukację żłobkową i przedszkolną. Ciągle jeszcze pamiętam, że u nas było TAK i uważam to za bardzo traumatyczne przeżycie. W skali 1-10 chyba co najmniej 8. Tak w okolicach porodu ;)
Życzę wam, żeby Wasze Smyki szybko się przyzwyczaiły i zaczęły traktować żłobek i przedszkole jak fajny plac zabaw a nie jak ciężkie więzienie do którego mama prowadzi co rano za karę ;) Dziewczyny! Nie dajcie się!! To minie! Na własnej skórze przeżyłam! Ale wiem że teraz ciężko więc zamykam już twarz i tylko łącze się w bólu. Ale mogę utulić w razie "w"?

Poza tym to ja o weekendzie chciałam.Bo wiecie... Ja tak ciągle tą kuchnią żyję bo ja taki chyba trochę niespełniony kucharz jestem :D
I w piątek przybyło stadko studentów - sztuk cztery i zabrało nasz stół i krzesła na swoje wynajmowane mieszkanie. Ich miny były bezcenne, myśleli ze kupili coś, co żeby stało będą musieli jeszcze obkleić porządnie taśmą klejącą ;)) A stół nasz miał w sumie zasadniczo jeden mankament - był za duży do naszej kuchni i nie nadawał się do pokoju. \No dobra zbyt piękny też nie był, ale również nie był zniszczony :)

Ale - do czego zmierzam. No miejsce teraz mam! Metraż, ze walca można tańczyć! A jak się GOTUJE!!! I PIECZE! WOW :D:D W sobotę tak z rozpędu zrobiłam słoiki:

Z sałatką z cukinii i buraczków i z dżemem. No - kto zgadnie jakim?? :))

Ale mało mi było. No to jeszcze sobie machnęłam chlebuś. Pierwszy bez foremki dlatego taki nieforemny - ale w smaku pycha ;)


Myślicie, że na tym poprzestałam? Otóż nie.
Bo ciasto za mną chodziło. A w lodówce śliwki wołały HELP!!!!


Mniam mniam ;)

A poza tym to jeszcze odgruzowaliśmy wreszcie chałupę i zmusiłam pralkę do ciężkich ćwiczeń. A w niedzielę... Zapodałam śniadanie, po którym Mężon przez pół dnia mówił do mnie per KOCHANIE ;)


I po którym wszyscy mieliśmy siłę żeby udać się  na Małopolski Piknik Lotniczy :)
Było super, mimo że pogoda była taka sobie. Mimo że kolejka po bilety sięgała 25 osób :D Mina Juli oglądającej, biegającej z zachwytem, z główką kręcącą się prawie dookoła własnej osi  - bezcenna :D Kocham chwile, kiedy pokazuję jej coś nowego :)





Fotki z Muzeum Lotnictwa, bo to impreza 2 w 1 :)
I na karuzeli z konikami morskimi musiałyśmy się przejechać i samoloty latały kreśląc na niebie esy floresy (zbyt cienki mam aparat żeby czemuś takiemu zdjęcia robić) i wróciliśmy bardzo zmęczeni ale bardzo zadowoleni. To kto się łapie w przyszłym roku?? :))




Komentarze

  1. dzielna dziewczyna, ja byłam raz i potem już chłopcy zostawiali mnie w domu, bo strasznie marudziłam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Te naleśniki to jakieś cudowne... Skoro nawet mężon był pod takim wrażeniem!! :D To pancakes?? Wyglądają przepysznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to pancakesy :) pyszne wyszły jak chcesz to wrzucę przepis na drugiego bloga ;) a moja kuchnia o którą pytałaś to IKEA oczywiście - z frontami Adel :))

      Usuń
  3. smacznie u ciebie, a ja znowu na diecie...

    OdpowiedzUsuń
  4. o cholerka ale wyżerka!:D Ale skoro po niej takie atrakacje, to i spalanko było.Też uwielbiam oczy swoich dzieci,gdy pokazuję im coś nowego, te piski radości i głowy na pełnych obrotach...ach, muszę gdzieś ich zabrać.Julinda farciara, nie dosć,ze pojadła smakowitosci, to jeszcze takie niespodziewajki miała i to z mamą i tatą.
    Buziam i się szykuję, tylko termin zgram;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D wyobrażam sobie Tosia i Frania na takim pikniku - chyba by głowy zgubili :)) musicie przyjechać z nimi w przyszłym roku do Krakowa :)A Ty teraz koniecznie - zaraz i już :))

      Usuń
  5. A Krystian też był i szukał swoich księżniczek niestety żadnej nie znalazł. A wszystkie chciał bronić przed złym rycerzem co chciał zrobić złemu rycerzowi nie wspomnę bo może jakieś dzieci to czytają :). Jak przystało na prawdziwego rycerza nie ominął żadnego stoiska militarnego i karabinu. Widać że faceci i kobiety zupełnie inaczej patrzą na świat bo był na tej samej karuzeli tylko w jego opinii to była karuzela REKINOWA koniki były tylko mało istotnym dodatkiem. Jeśli chodzi o samoloty to pokazał mi odrzutowiec którym poleci wysoko do nieba ale potrzebny jest magiczny pył od Izy (kto ogląda Disney junior wie o co chodzi).
    Pozdrawiam nieżonek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz mogłyśmy się zmówić na wspólne latanko :D A do tego wielkiego potworzastego nie chciał wchodzić? Jola tylko popatrzyła - mamo to się lusa i tych ludziów połyka! :D oczywiście że wiem co to magiczny pył od Izy :D

      Usuń
  6. Nooo Kobieto...
    Jakie jedzenko. Aż się cała zaśliniłam, bo jeszcze przed obiadem jestem. A to ciacho... Pycha musiało być :)

    I dzień mieliście cudny, rodzinny. Uwielbiam famoloty, Mały też, zawsze mu sie głowa kręci jak wypatrzy jakiś na niebie. Miałby niezłą zabawę na takim pikniku.
    Buzia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) słuchaj jedzonko mniamniuśne, ale ciasto choć smaczne trochę przyciężkie było , wolę lżejsze egzemplarze.
      A dzień faktycznie wyjątkowy :D Warto się było zmęczyć - za rok może i wy zjedziecie na piknik? Zawsze jest dwudniowy :)

      Usuń
  7. Widzę, że z Ciebie niezła kuchareczka. Zarówno chlebuś, jak i ciasto wyglądają smakowicie... Mniam, mniam, mniam!

    OdpowiedzUsuń
  8. no no kochana, kuchareczka z Ciebie niesłychana ;))
    fruuu super, moj by chyba nie chciał wyjsć tylko robiłyby siuuuu ysioko :)) alotem ;)) hihi...
    Co do przedszkoli ja mam jeszcze czas, dopiero za rok czeka mnie przeprawa... ale... nadziejam sie ze jakos damy rade ;))
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście ze dacie rafę a takie pikniki lotnicze są u nas co roku ;))

      Usuń
  9. jestem już wróciłam, melduję się:))) wiesz...ja tak sobie czytam i myślę, czy jestem normalna, bo ja jakoś taka spokojna jestem z tym przedszkolem...nie przeżywam tak tego...tak to traktuję jak kolejny normalny etap w życiu, naszym, mojego Synka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nareszcie nareszcie!!! oczywiście, że jesteś normalna :D Podziwiam Twoje opanowanie - dzięki temu smykowi jest łatwiej, bo wie, ze skoro mama jest spokojna to i jemu nic nie grozi ;) Taka powinna być postawa każdej mamuśki - ale niestety więcej jest panikar do których i ja się zaliczam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Bałtyk wzywa

Powrót do przeszłości

A czas płynie płynie....