Dzień kolejny
Czujemy się świetnie. Nawet lubię być w "dwupaku"... :) Wprawdzie dzidzia chyba się ubezpiecza na jakieś gorsze czasy, bo sukcesywnie powiększa magazyn w mleczarni, co jest ciut niewygodne i ciut bolesne, ale da się przeżyć. Wolę już to, niż pogoń za pawiem :/
Sobota przepiękna. Poranek wyspany, rozpoczęty z Mężonkiem słodziutko i przytulaśnie. Potem wyprawa na "kopiec kreta" ;). Niesamowite kilka godzin, które spędziliśmy sobie razem na spacerze do kopca Kościuszki. Troszkę się bałam zmęczenia, ale okazało się, ze nie taki kopiec wysoki jak go malują. Wdrapaliśmy się, zrobiliśmy trochę fotek, bo widok nieziemski... Potem w kawiarni "Pod kopcem" pożarliśmy przepyszne lody... Dawno nam nie wyszła taka fajna randka :) Powrót do domu zakończony zakupami, obiadkiem, słodkim lenistwem.. :) I oglądactwem nowego tvn-owskiego pomysłu pt "Mam talent". Ciekawe jaki talent objawi dzidzia?
Niedziela przeleniuchowana.
A dziś rozmowa z szefem... Który przyjął moją nowinę - ze spokojem i bezproblemowo. Mam jeszcze trochę urlopu, ale poza tym, czas mam sobie organizować tak, żeby wszystko było zrobione. A czy przyjdę godzinę później, czy wyjdę godzinę wcześniej - jemu różnicy nie robi. Zresztą różnie może być - stwierdził, jak będzie zwolnienie potrzebne to nic strasznego - on to u siebie w domu przeżył już trzykrotnie więc się orientuje "mniej więcej" jakie mogą być niespodzianki. I kogoś na zastępstwo znajdzie, ale ma nadzieję że wrócę. Hmmm...W sumie to ja byłam bardziej tą rozmową zdenerwowana niż on :D Kolejny stres mi odpadł.
A teraz wracam do zajęć. We środę kolejna wizyta u gina...
Sobota przepiękna. Poranek wyspany, rozpoczęty z Mężonkiem słodziutko i przytulaśnie. Potem wyprawa na "kopiec kreta" ;). Niesamowite kilka godzin, które spędziliśmy sobie razem na spacerze do kopca Kościuszki. Troszkę się bałam zmęczenia, ale okazało się, ze nie taki kopiec wysoki jak go malują. Wdrapaliśmy się, zrobiliśmy trochę fotek, bo widok nieziemski... Potem w kawiarni "Pod kopcem" pożarliśmy przepyszne lody... Dawno nam nie wyszła taka fajna randka :) Powrót do domu zakończony zakupami, obiadkiem, słodkim lenistwem.. :) I oglądactwem nowego tvn-owskiego pomysłu pt "Mam talent". Ciekawe jaki talent objawi dzidzia?
Niedziela przeleniuchowana.
A dziś rozmowa z szefem... Który przyjął moją nowinę - ze spokojem i bezproblemowo. Mam jeszcze trochę urlopu, ale poza tym, czas mam sobie organizować tak, żeby wszystko było zrobione. A czy przyjdę godzinę później, czy wyjdę godzinę wcześniej - jemu różnicy nie robi. Zresztą różnie może być - stwierdził, jak będzie zwolnienie potrzebne to nic strasznego - on to u siebie w domu przeżył już trzykrotnie więc się orientuje "mniej więcej" jakie mogą być niespodzianki. I kogoś na zastępstwo znajdzie, ale ma nadzieję że wrócę. Hmmm...W sumie to ja byłam bardziej tą rozmową zdenerwowana niż on :D Kolejny stres mi odpadł.
A teraz wracam do zajęć. We środę kolejna wizyta u gina...
gratuluje podejscia szefa, to sie chyba niezbyt czesto zdarza w Polsce,zeby byl tak wyluzowany:))))wspaniale,ze sie dobrze czujesz,ze malenstwo jest grzeczne i wszytsko mu smakuje. :)
OdpowiedzUsuńteż jestem z niego dumna :D a maleństwo sama słodycz - no problem :D mam nadzieje ze to się nie zmieni jak już wyskoczy z brzucha :D:D
OdpowiedzUsuńDobra, dobra... ja juz tam wiem, jak to z tymi lodami bylo;P
OdpowiedzUsuńoj ciotka zarty się Ciebie trzymają ;)
OdpowiedzUsuńZarty??;P sama prawda...;P
OdpowiedzUsuńmądry szef to skarb. przyznać się muszę,ze nie chcę dzieci-swój limit wykonałam ale gdy tak czytam i myślę o początku,,,,o pierwszym "widzeniu" i rozmowie z ginką,jak wspominam cóż się działo przez moje tylko 8 mc ciąży,jak się skończyła i gdy patrze na córcię i cieszę się ze zdrowa jest to....w środku odczuwam pustkę.....brak mi mojego wypełnienia.....a przecież dwójka dzieci to ilość wystarczajaca prawda???
OdpowiedzUsuńuważaj na siebie i uśmiechaj się ile się da.....i pogłaszcz brzusio w moim imieniu....
Witaj,
OdpowiedzUsuńw Krakowie jest chyba sezon na fajne randki pod kopcem, bo i mi taką w weekend zaserwował Daniel :))
A poza tym... Świetnie, że szef normalny. Niepotrzebny stres tylko.
Pozdrawiam cieplutko! :)
haha, to może się gdzieś tam widziałyśmy Esfly? :))
OdpowiedzUsuńŻmijOlu głaszczę i się uśmiecham i dziękuję :))
A bardzo możliwe :) My tam byliśmy w sobotę popołudniu i w niedzielę wieczorkiem :)
OdpowiedzUsuńA to na górze napisałam ja - Esfly :D
OdpowiedzUsuńCzyli nie taki zły ten Twój szef :)) Ja Mam talent oglądam co tydzień, obowiązkowo :)) Czasem niezły ubaw jest :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mamę 2 w 1 :))
Esfly, my też byliśmy w sobotę po południu 14:00-15:00-16:00? :D
OdpowiedzUsuńSzarlotko ja też się mile zdziwiłam, mam nadzieję, że tak mu zostanie
Szef człowiek! To rzadkość w naszej polskiej rzeczywistości...
OdpowiedzUsuńPowodzenia u Gina
Pozdrawiam
Te godziny, pamiętam, że po 17 byliśmy w domu :) D. szalał z aparatem a ja się przed nim chowałam :)
OdpowiedzUsuńbuhahaha u nas było to samo, tyle że to ja robiłam więcej zdjęć ;) A pamiętasz Panią z bobasem na samym szczycie kopca? Karmiła tam dziecko, miała je zawinięte w taką chustę ;) Świetny widok...
OdpowiedzUsuń