Wrzesień
Oznajmiam, że moje narzekanie na tramwaj na początku lipca było bezpodstawne...
W porównaniu z tym, co dzieje się teraz... Wtedy było baaardzo luźno...
I już nawet nie chodzi o mnie, dobra, wcisnęłam się przecież jakoś między Panią dociśniętą do szyby, Pana z dwoma walizami, rurę do trzymania i chłopaczka z wielkim plecakiem... Chodzi mi właśnie o tych chłopaczków i dziewuszki z wielkimi plecakami ledwo zipiących i tratowanych przez pół godziny przez współpasażerów...
Mieszkam na wielkim osiedlu. Widziałam tam przynajmniej ze dwie szkoły. Czy na serio nie można tych dzieci posłać gdzieś bliżej (o podstawówkę-gimnazjum mi chodzi)? Czy faktycznie są aż takie różnice poziomów w szkołach, że trzeba wybierać, albo blisko domu albo wysoki poziom nauczania?? Nie rozumiem tego trochę. Ja bym nie chciała żeby moje dziecko kisiło się przez pół godziny w zatłoczonym do maximum tramwaju tylko po to, żebym mogła powiedzieć, że kształcę je w centrum, w renomowanej szkole "XY". Nie wiem, jakoś mi to nie pasuje. Skoro już taka troska to może przynajmniej autkiem pod szkółkę? Ja jestem zmęczona po takiej podróży, a co dopiero ukiszony dzieciak przed pierwszą lekcją :/
Kolejny tramwaj dzisiaj przetestowałam. I chyba będę jeździć jeszcze wcześniej. Bo żeby było bardziej ciekawie rozkopali mi tory po drodze. I jeżdżę teraz naokoło :/
No, poburczałam sobie. Ale cos w środku mówi mi, że nie mam tak właściwie na co narzekać, wiec już się przymykam :D I nastawię się pozytywnie. No więc pozytywne jest to, że:
buciki mi Mężon z allegro dzis odbiera, w weekend jadę do Mamuni i Tatunia. A do pracy mogę też chodzić przez most na Wiśle póki nie jest zimno i nie pada ;) Dobrze mi to zrobi. No. Pozytywniej niby...
Dziwny jakiś ten post :/
Lepiej pójdę poczytać WAS :)
W porównaniu z tym, co dzieje się teraz... Wtedy było baaardzo luźno...
I już nawet nie chodzi o mnie, dobra, wcisnęłam się przecież jakoś między Panią dociśniętą do szyby, Pana z dwoma walizami, rurę do trzymania i chłopaczka z wielkim plecakiem... Chodzi mi właśnie o tych chłopaczków i dziewuszki z wielkimi plecakami ledwo zipiących i tratowanych przez pół godziny przez współpasażerów...
Mieszkam na wielkim osiedlu. Widziałam tam przynajmniej ze dwie szkoły. Czy na serio nie można tych dzieci posłać gdzieś bliżej (o podstawówkę-gimnazjum mi chodzi)? Czy faktycznie są aż takie różnice poziomów w szkołach, że trzeba wybierać, albo blisko domu albo wysoki poziom nauczania?? Nie rozumiem tego trochę. Ja bym nie chciała żeby moje dziecko kisiło się przez pół godziny w zatłoczonym do maximum tramwaju tylko po to, żebym mogła powiedzieć, że kształcę je w centrum, w renomowanej szkole "XY". Nie wiem, jakoś mi to nie pasuje. Skoro już taka troska to może przynajmniej autkiem pod szkółkę? Ja jestem zmęczona po takiej podróży, a co dopiero ukiszony dzieciak przed pierwszą lekcją :/
Kolejny tramwaj dzisiaj przetestowałam. I chyba będę jeździć jeszcze wcześniej. Bo żeby było bardziej ciekawie rozkopali mi tory po drodze. I jeżdżę teraz naokoło :/
No, poburczałam sobie. Ale cos w środku mówi mi, że nie mam tak właściwie na co narzekać, wiec już się przymykam :D I nastawię się pozytywnie. No więc pozytywne jest to, że:
buciki mi Mężon z allegro dzis odbiera, w weekend jadę do Mamuni i Tatunia. A do pracy mogę też chodzić przez most na Wiśle póki nie jest zimno i nie pada ;) Dobrze mi to zrobi. No. Pozytywniej niby...
Dziwny jakiś ten post :/
Lepiej pójdę poczytać WAS :)
Kochana Moja ponarzekac kazdy moze... szczegolnie jak sie...;)) Ty wiesz o co mi biega;)))
OdpowiedzUsuńA spacerki tez Ci dobrze zrobia;P
P.S Bozssssse jakiego ja mam lenia dzisiaj!:/
eee tammm nie będe nie będę nie będę narzekać. do jutra nie będę ;) a szczególnie to nie sądzę ;)
OdpowiedzUsuńHahaha... poczekamy te dwa tygodnie;P
OdpowiedzUsuńno to i ja Ciebie znalazłam....zalinkuję przy najbliższej okazji....dziwnie tu u Ciebie, tak....inaczej ale fajnie....postanowiłam ,ze zostaję!!! jeśli chodzi o szkołę...do najbliższej mam ok 2 km....a młodego wożę 13 km w jedną stronę....tylko ze względu na poziom który niestety.....jest różny....ale mój młody tramwajem nie śmiga. i nie byłoby kłopotu z kilkunastokilogramowymi plecakami gdyby w szkołach były szafki,,,,,, pozdrawiam !!!
OdpowiedzUsuńCytrynko poczekamy zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńWitaj Żmijko :)) bardzo mi miło Cię powitać :) Mi chodziło o wielkie krakowskie szkoły i dzieciaki bez opieki z ciężkimi plecakami... Ty o swoje maluchy bardzo dbasz :)
Kochana chyba dzis nie poklikamy;( odpalic gg nie moge;(
OdpowiedzUsuńAle zawsze mozesz napisac nowego posta, abym miala co czytac;) A powod znajdziesz u mnie na blogu;) Czekam na Twoja spowiedz!:D
U mnie na pobliskich 4 osiedlach są w sumie 3 podstawówki, jedno gimnazjum. I jeszcze jedno ekstra liceum, więc nie ma szans, że mój mały będzie się czołgał przez całe miasto do szkoły. Szkoda by mi było dziecka. Wstawać 2 godziny wcześniej, żeby dojechać do szkoły. A tu spacerkiem max 5 minutek :D Chyba, że te szkoły zlikwidują zanim dorośnie :D
OdpowiedzUsuńo proszę i obie na raz winowajczynie :D kółko wzajemnej adoracji nam się robi ;) Eunice właśnie o to mi w tym pocie chodziło o przeczołgiwanie maluchów - niech by sie te mamunie tak przejechały tym tramwajem najpierw wrrr ;)
OdpowiedzUsuń