Lato wszędzie...
A ja siedzę sobie w pracy - i PRAWIE nie narzekam ;) Szczególnie, że bakcyl z Juli przelazł na mnie - zaczęło się bólem gardła, "następnie nastąpił" katar i... już jestem pociągająca taka ... I nastrój też mam średni. Mężon dzisiaj idzie z Julindą do lekarza - nie ma na co czekać. Bakcyl wprawdzie "przesiadł" się na mnie ale sporo tylnej straży zostawił Młodej. I katar przełączył się w kaszel. Dość donośny. A wczoraj dokazywała na placu zabaw tak pełna energii, że totalnie zwątpiłam w to, że kiedykolwiek była chora... Mój chleb - no śmiej się ~Marta, śmiej ;) Miał jakieś 4, 4,5 cm wysokości. za to wzdłuż wyszedł WIELKI ;) Zjedliśmy go we trójkę w weekend - smak wspaniały ;) Zakwas grzecznie namnaża się w lodówce i rośnie w siłę. Dopadnę go znowu za jakiś czas - pewnie już nie może się doczekać ;) Ogólnie chlebową zajawkę złapałam dość skutecznie i tak długo będę próbować aż nie będę w tym dobra = czyli bardzo długo ;) Wczoraj znów odwiedzili...