Zmiana planów

Mieliśmy w sobotę podróżować na dziki wschód w sprawach komunijnych. Wszystko przygotowane - nawet kreacje i meliska ;)

Ale wczoraj odebrałam Julę z przedszkola, zakaszlała ślicznie na powitanie ( w sumie to wszystko ok, ale odkaszluje resztki pochorobowe) i targnęły mną wątpliwości. 
Bo to "bagatelka" 250 km. Jakieś 3,5 - 4 godziny jazdy (po świętach jechaliśmy w korku 8 ;/) Po drodze postój - ale właśnie, zgrzeje się, wysiądzie, zawieje ją... Nocleg, msza, powrót... Czy to trochę nie za dużo dla Młodej na parę dni po antybiotyku? Włączyło się nam z Mężonem czarnowidztwo - zobaczyliśmy się w poniedziałek w ogonku w przychodni i... decyzja podjęta.

Mężon jako chrzestny jedzie "w delegację" sam. My zostajemy w domu. 

Czy ja jestem przewrażliwiona??

A poza tym - dobrze, że już piątek :) 

Komentarze

  1. Kurcze, biedna Julinda. Ależ Ona się omęczy z tym kaszlem, co chwile coś :(
    Trzymajcie się Robaczki, zdrówka duuuużo dla Królewny, oby tylko postraszyło i nic się nie wykluło.

    A Wy sobie na spokojnie weekend spędzicie we dwie, chyba nawet będzie milszy niż ten planowany, hę? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lila to są tylko pozostałości po ostatniej infekcji - takie odkaszliwanie końcowe... ale nie chcę jej narażać na kolejną. Nic nowego się nie zaczyna, ale dmucham na zimne.

      Usuń
    2. a że będzie fajnie we dwie - w to nie wątpię ;)

      Usuń
  2. A ja powiem tak - Julinka stanela na wysokosci zadania i masz tesciowa z glowy :))) Corci nalezy sie za to wielkie ciacho w nagrode :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozostałości pozostałościami, ale taka podróż też osłabia więc taka dezercja to pewnie dobry pomysł! :) Co prawda ominie Was "wieeelka frajda" ale co tam, wierzę, że jakoś zagospodarujecie sobie ten czas hihi :)
    Buźka
    Miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie tego osłabienia najbardziej się obawiałam... a zagospodarowałyśmy czas świetnie ;) dzięki!

      Usuń
  4. emka Zofkowo-Tygrysia18 maja 2012 11:18

    Ja to w ogóle myślę sobie, że zupełnie zdrowemu dziecku byłoby trudno znieść taki wyjazd. Że, jeśli tylko można, to takich męczących sytuacji trzeba unikać i zbierać siły na te, których olać nie sposób.
    Jak tylko Jot dyżuruje, kupujemy sobie z Zośką dzieciowego szampana i robimy babską imprezkę (no, teraz jest też Tygrys... ;)). Więc pomaszerujcie po Pikolo i bawcie się, dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz absolutną rację Emko, czytasz mi w myślach :) i czas sobie zagospodarujemy na pewno :)

      Usuń
  5. Też bym nie pojechała, wiesz?

    PS. Żyję, jest OK, do przeżycia. Dzieci się drą bo jedno chce się nażreć piachu Tom, a drugie absolutnie żadnego piasku w okolicach buzi - Ania. Mam ich dość i chyba mi odbiło, że wybrałam się na wakacje. Never ever :D Chrzanię jod - ledwo żyję. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem :))

      trzymaj się na tych wakacjach, jeszcze tydzień i podziwiam Cię, naprawdę :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie