Bry.

Odliczanie do urlopu trwa -

CZTERY!!! moi drodzy :)

a póki co...
Córka moja własna sprzedała mi przedszkolnego bakcyla. Sama na szczęście była tylko "mosteckiem" po którym bakcylek przeskoczył z innego dzieciora na mnie, bo jej przez 2 dzionki po nocy tylko lekko zaropiało oczko. Przemyłam świetlikiem i gra. Niestety ja od dwóch dni budzę się ślepa jak kret i witam dzień roztworem soli fizjologicznej próbując rozkleić powieki... Wczoraj na dyżurze w przychodni średnio miły doktore zadysponował nam obydwu Sulfacetamid. Liczę na to, ze pomoże bo póki co klima w pracy mi po ślipiach wiucha i średnio się czuję :/

Z dobrych rzeczy - ominęło mnie mało sympatyczne spotkanie dzięki tym moim cudnym zapuchniętym i zaropiałym oczętom (niestety zostało tylko odroczone na bliżej nieokreślony czas). 

Mimo braku wyjazdowych atrakcji (a raczej dzięki temu brakowi ;) spędziliśmy niedzielę bardzo owocnie - w parku,


 na wszelkich dostępnych zjeżdżalniach, huśtawkach, czołgając się w rurach i wieszając na drążkach (no dobra, to nie ja - to ONA ;)
ja starałam się tylko nadążyć między tymi wszystkimi atrakcjami i ... dopoić w razie czego ;)

A na koniec hmmm - czy to jakieś przeznaczenie?? ;)


Niestety końcówka dnia nie była już tak fajna. Odbębniliśmy lekarza mojego ocznego, a następnie przyszedł czas na spoczynek i mi się dziecko zbiesiło.

Poszło o zwyczajną durnotę - rozchichotana przyłożyła mi przy przebieraniu do łóżka, potem poprawiła, na co ja już przestałam się śmiać tylko zwinęłam się z bólu (oj tam nos tylko ;) wytłumaczyłam co się stało i kazałam jej pójść spać. Zaczęła się drzeć, że nie chce i ... rzucać czym popadnie. Powiedziałam, że w takim razie pójdzie spać BEZ czytania bajki na dobranoc.

I się zaczęło. No mówię wam, wiedziałam, że jest charakterna, ale żeby aż tak??

Usiadłam obok łóżka na podłodze i patrzyłam na to co się działo z szeroko otwartymi oczami. Wszelkie próby uspokojenia kończyły się zarobioną fangą, więc postanowiłam przeczekać. Decybele na pewno przekroczyły jazgot na autostradzie i startujący odrzutowiec. Rzucała się po łóżku i odstawiała taką szopkę, że owszem - brawa dla tej pani!! Patrzyła na sufit, ściany, wszędzie byle nie na mnie i się darła... 
Minęło nagle, tak jak przyszło. Położyła się na poduszce, okryłam ją kołderką - Na "psituliś mnie?" zareagowałam przytuleniem, Na "a poczytasz mi bajkę?" - odpowiedzią odmowną i zapewnieniem, że jak jutro pójdzie spać n o r m a l n i e to bajkę poczytamy. Przyjęła, zasnęła.

Mężon jak weszłam do pokoju popatrzył na mnie jak na morderczynię ;) 
- Żyje, nic jej nie jest możesz sprawdzić.

I poszłam zrobić sobie drinka....

A jak tam wasze weekendy? 

See ya, robaczki. Wasz skośnooki Krtek... 

(ach szkoda Czechów, szkoda ;)...)

Komentarze

  1. No to pięknie Wam się weekend zakończył.
    Ale to przejdzie - jak sama napisałaś. Tylko cierpliwości trzeba, żeby przeczekać :)

    Nam - odpukać dawno już się takie histerie nie zdarzają.
    I Pan Mąż też już się nie wtranca ;p

    PS Czyli jednak przełożone? I git! Może kolejne nie będzie zaplanowane zbyt prędko :)
    Buzia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda że świetny numer? :) Dobrze, że pierwszy, chociaż wczoraj wieczorem Tatuś (usypiamy na zmianę) też miał nielichą przeprawę. Dziecięcie dorasta i demonstruje swoją niechęć do nakazów. Wiem, ze to przejdzie, kiedyś bym panikowała, teraz już sobie odpuszczam ;) Mężon jest trochę mniej odporny...
      ad PS - przełożone - na jakieś 2-3 tyg spokój, ale nawet jak pojedziemy to już nie będzie wielki spęd ze wszystkimi czarownicami tylko krótka wizyta - zdzierżę ;)

      Usuń
  2. oszzz ty, ale Ci się upiekło :) Szkoda tylko, że takim kosztem :)

    U nas histerii jakoś mało, żebym miała się wypowiadać... dziewczyny pod tym względem wydają mi się bardziej charakterne... a może ten mój to taki spokojny :)
    No ale trza przeczekać, popróbować Was przeciez musi :)
    Zdrówka dla Was

    PS Mnie też szkoda Czechów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no coś za coś niestety... ale na trochę spokój ;)
      A Jula jak zobaczy, że to nie działa też odpuści, po mamusi charakterek ma w końcu, więc czasem MUSI ;)

      PS - krtek fajny :)

      Usuń
  3. a dokad to sie Panstwo wybieracie na wakacje? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ach ten urlopik.... ja dopiero za miesiac.... ale i tak w domku wiec teoretycznie co za róznica :(
    a charakterek niezły hihihihi... prosze zaszalała młoda i nie chciało sie spac - taaa skąd ja to znam, tylko ze mój runcajs to wtedy piszczy tragicznie i nie da rady zrobic nic...
    przeczekuje... wrrrr...
    O weekendzie nie bede sie wypowiadac, przeczytasz...
    Buziakuje kochana i oby jak najmniej tych wieczorów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nom taki urlopik nie urlopik bo właściwie remoncik... ale we dwoje i bez dziecięcia - postaramy się resztę "międzyczasu" dobrze wykorzystać - no i wreszcie się wyśpię ;)
      a wieczór - był taki pierwszy :)) chociaż spodziewam się więcej, bo charakterna to ona jest po mnie :))

      Usuń
  5. I to się nazywa konsekwencja. Brawo :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Te napadu furii to ja znam... Moja Ania tak potrafi wybuchać - nie wali mnie ale ciska, czym popadnie, wydziera się i ja dostaję szału. Brrrrrrrr :/ Oby już Juli nie naszła taka wściekłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż dziewczyny mamy silne, to i emocje są duże, trzeba przeczekać - tak do 30stki ;)

      Usuń
  7. hmm, my też odliczamy dni...do wyjazdu, który tuż tuż :))) a weekend...bez Córy, bo wyniosła się do Dziadków na całe dwa dni, a tam hulaj dusza piekło niebo :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. życzę w takim razie udanych wakacji :) czytałam o przygotowaniach, skoro są tak zaawansowane, to nic was nie zaskoczy :)

      Usuń
  8. Kurcze, spodobała mi się ta notka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. :) witaj w klubie morderczyń bajek!

    buziaczek
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nomm, na moje dziecko tylko zabranie książki działa w ten sposób, z reszty repertuaru kar niewiele sobie robi :)) (nawet nie wiesz jak mnie to cieszy ;) buźka!

      Usuń
  10. Boże Kochany!! Medal dla Ciebie za tak wspaniałe, konsekwentne zachowanie w stosunku co do młodej.
    Czasem dzieci dostaną takiej histerii. Znam to bo młodszy siostrzeniec ma dopiero osiemnasty miesiąc a już zaczął pokazywać rożki. Ale tu mogę pochwalić siebie bo nigdy nie zdarzyło mi się nawet podnieść na niego głosu. Przeczekuje i już.Ale jak długo jeszcze? A po za tym to on jest zawsze słodki, kochany i cudowny. Jak Twoja Julinka. Ach te dzieci! Co one z nami robią? :/

    PS Miałam zapalenie spojówek. Wiem jaka to gehenna :/

    PS O kurcze. Tylko co ty zrobisz jak się Julka wycwani i nauczy się sama czytać? :D
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natka ciężko było, ale trzeba to jakoś wytrzymać ;) Poza tym to przecież tak jak napisałaś - słodkie i kochane dziecko :)) Cieszę się, że Ty już też masz taką cierpliwość - będzie z Ciebie w przyszłości dobra mama :) A co do PS - liczę na to że nauczy się szybko czytać i przestanie jazgotać tylko sobie poczyta do zmęczenia i spokojnie pójdzie spać - jak ja kiedyś :))

      Usuń

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie