Pod kreską
No nie wyrabiam już.
Działam lekko z przyzwyczajenia, nad głową czarne chmury, na twarzy jeden wielki ziew... Bardzo, bardzo nie chciało mi się dzisiaj wstać.
Tylko myśl o urlopie jakoś mnie trzyma.
Wprawdzie to tylko tydzień.
I zamierzamy w tym czasie odnowić kuchnię (pomalować, powiesić nowe szafki, przeorganizować...)
Ale trzyma mnie. Bo się wyśpię :)
I... nie mam już siły do mojej "kochanej małej córeczki". Mamy jakiś kolejny nie wiem co- etap? Bunt?
Kompletnie nie interesuje ją spanie. Codzienny Armageddon poprzedzony tuleniem, książeczkami, całowaniem kończy się zazwyczaj moim globusem. W pokoju ciemno - a ona rozkłada po podłodze kartki do rysowania. Robi misiom piknik. "Porządek" w szafkach. Co pięć minut ma potrzeby łazienkowe, chce się jej jeść, pić, skakać, czytać, gadać ale niestety nie SPAĆ... Pada przed 22-gą rozgoryczona naszym brakiem współpracy. A ja - zmęczona, zniecierpliwiona, zestresowana parę chwil po niej.
Od jakiegoś tygodnia.
A ja co rano powtarzam mantrę - przeczekać, przeczekać, przeczekać...
Lek na uspokojenie w postaci porządków wśród zapamiętanych książek z dzieciństwa stosuję od wczoraj. Średnio pomaga. Ale zawsze to coś.
Chcę słońca!!!!!
siły kochana!!! siły zycze i mantre powtarzam z Tobą - przeczekać... przeczekać....
OdpowiedzUsuńmnie tez porzadki czekaja, ale ja nie mam jednak tak duzo sił by zaczac sie nimi zajmowac :((
taka pogodowa deprecha czyli nicniechcenie...
buziole i dasz rade wierze w Cie ;)
dzięki tego mi właśnie trzeba :)) I NAWZAJEM - Tobie też!!!!!
UsuńJeszcze nie tak dawno, sama sobie powtarzałam to samo.
OdpowiedzUsuńI dałam radę, więc Ty też dasz :)
Jakby te nasze dzieci były tylko grzeczne, byłoby za nudno ;p
Swojego czasu też przerabiałam nieustającą gadaninę nad moją śpiącą już głową :)
Najlepsze były czasy, kiedy się nie przemieszczał i po znudzeniu, nie przełaził przeze mnie i nie uciekał z łóżka :)
No wiem, nie raz już przerabiałam ten temat - biorę kolejny wdech i - od nowa. Coś czuję ze z tymi naszymi pociechami będziemy mieć ciekawe życie :))) Też wspominam z rozrzewnieniem Julę za szczebelkami - ale to se ne wratiii ;))
Usuńa Ty na pewno o Julindzie piszesz???bo cos mi tu Frankiem zalatuje:p Globusa i ja mam everydej;)))
OdpowiedzUsuńhaha - no co zrobić, taka karma ;) dzieciorki nie dają nam zapomnieć ze są ;)
UsuńTo nasz aniołek Juluś nie jest takim aniołkiem? Podmienili ją jak nic! ;-P
OdpowiedzUsuńA poważnie to ja też mam dość, mimo, że nikogo do snu ganiać nie muszę. Ta pogoda taka tragiczne była. Ale dziś już ładniej.
Przeczekać kochana, przeczekać!
Byle do piątku - już jest, byle do urlopu, już niedługo! ;-)
Miłego weekendu i odpocznij trochę! :-)
:) dzięki, odpoczęłam, a diabełek niestety wciąż ogonem macha :)) przeczekuję nadal ;)
UsuńO Jezu - jak moja Ania czasem, był okres codziennych takich harców, a teraz tak raz, dwa razy w tygodniu. Doskonale Cię rozumiem, kochana. Matki mają siłę supermana więc damy radę :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że to im w końcu minie - nawet jej tłumaczę nie śpij jeśli nie możesz zasnąć, książeczki sobie oglądaj, tylko nie wychodź z łóżka... jak grochem o ścianę ;)
UsuńNo wiesz... I tak podziwiam. Nasze chłopaki padają PO dwudziestej drugiej... :D Ale mała być może ma taki chwilowy bunt...
OdpowiedzUsuńSama nie wiem... Jako dziecko też późno zasypiałam, nie znosiłam tego... :/
o rany, to współczuję ja bym już dawno padła jak Azorek pod płotem ;)
UsuńA Jula ogólnie śpi , tylko teraz jej się coś poprzestawiało... Może za widno za ciepło za... w ogóle za ;)
Mnie to wygląda na etap przejściowy... niedługo przestanie sypiać w ciągu dnia, więc wieczorem będzie padać jak mucha w trakcie czytania na dobranoc :) Mówię Ci :)
OdpowiedzUsuńTrza przeczekać :)
No chyba, że już nie śpi w dzień? Jak nie to nie wiem :)
Śpi, śpi i wcale się nie zanosi na to, zeby miała przestać, po południu jak się nie wyśpi jest wnerwiająca do bólu - snuje się jak zbłąkana dusza ;) a co najśmieszniejsze nawet po takim dniu niespania - wieczorem odzyskuje wigor i bryka :))
Usuń