Cicho i zimno.
Milczą wszystkie pluszaki. Tylko ukochane - osiołek i piesek, wciśnięte malutką rączką do torby z "wszystkimconiezbędne" mają to szczęście, że wciąż są przy Niej. Cała reszta obrażona na mnie. Bo Jej nie ma.
Wczoraj ryczałam jak bóbr. Mężona posłałam do wszystkich diabłów. Cały żal na "ten cholerny świat" upłynniłam we łzach. A potem, powoli, spokojnie, w miarę upływającego czasu i telefonów - no jak tam, jak droga? I szczebiotu mojego roześmianego dziecka w słuchawce - stres, złość, smutek - rozeszły się. Ich miejsce zajęła pewność, że nigdzie indziej Juli nie będzie lepiej. Że wyjazd dobrze wpłynie na jej zdrowie, szczególnie że... -----> (coś o powietrzu w Krakowie).
A dziś - kiedy bladym świtem o mało nie odmarzły mi uszy i nos, byłam głęboko wdzięczna, że moje dziecko śpi sobie bezpiecznie pod cieplutką kołderką i całą tą zimę ma w głębokim poważaniu. I tego się trzymajmy!
Zaczynam więc bycie "słomianą matką". Byle do marca!
Droga Kobieto, ale jesteś dzielna!!! Ściskam słomiankę :)
OdpowiedzUsuńe tam dzielna, raczej sytuacja mnie do tego zmusiła ;)
UsuńBedzie dobrze, wytrzymasz a luty krótki wiec szybko zleci ;))
OdpowiedzUsuńDasz rade kochana... a te telefony bedą Cie utrzymywac przy zyciu... i słowa: "czesc mamusiu, kocham" :))
Kasiu tylko to, ze kiedy tam dzwonię i słyszę że ona jest rozchichotana i rozrabia jak zwykle jakoś mnie trzyma :) Odkreślam dni w kalendarzu :)
UsuńJulci na pewno bedzie dobrze u Dziadkow, a czas do marca szybko minie :) A ile bedzie pozniej opowiadan :)))
OdpowiedzUsuńKfiatushku kochany, jej tam jest aż ZA dobrze :)) obawiam się że chwilę nam zajmie powrót do rzeczywistości, kiedy będzie musiała pojąć że mama nie jest na każde zawołanie jak babcia ;)
UsuńDasz sobie z tym radę !! :)
OdpowiedzUsuńA mam inne wyjście? Pewnie że dam :)
UsuńTwarda bądź i uszy do góry. A Jula stęskni się zapewne, ale zobaczysz jaka szczęśliwa wróci (i zdrowa!).
OdpowiedzUsuńbuziakuję
no staram się, staram. Uszy niestety mam wciąż "po sobie" ale jakoś to przetrwam :) Dzięki!
Usuń