Wiercą...

Bo pod moim biurkiem, piętro niżej,  robią remoncik - nowe biura dla nowych ludzi. Firma się rozrasta a mi już od tego głooowa pęęęka....

Wróciłam do pracy. Zza biurka śnieg jest w miarę odległy, niestety kiedy wychodzimy z Julą rano (tzn w nocy) z domu, jest jak najbardziej rzeczywisty. Młoda się w sumie nim cieszy - zostawia ślady wszędzie tam, gdzie ich jeszcze nie ma (na szczęście w nocy przybyła warstewka przykrywająca wydeptane ścieżki i nie musiałam brnąć za nią za daleko ;))

Niestety pobyt w domu nie wpłynął na Julę za dobrze. Odzwyczaiła się od hałasu, zaczepiających dzieci, poleceń i spania w chaosie ;) Wczoraj popłakiwała tęskniąc za mną :/ Jeszcze jakiś chłopiec bardzo ją sobie upodobał i ciągle zaczepiał... ciężka sprawa. Dziś oznajmiła, że zostaje w korytarzu, nie idzie do sali, potem poszła, ale z rykiem rzuciła się na mnie kiedy chciałam wyjść :/ Liczę na to, że jej przejdzie.

Wczoraj przyszłam po Młodą wcześniej niż zwykle. "Rudaciocia" napadła na mnie z pytaniem - Czy Julia SPAŁA w domu?? (ależ wcale! trzymałam ją na siłę z otwartymi oczami póki nie wróciła do przedszkola grrr) - Tak spała, kładłam ją w dzień w okolicach 12:00 i spała 2-3 godziny. Ogólnie staram się nie burzyć przedszkolnego rytmu dnia. - Bo dzisiaj wcale nie spała! (a podobno w TYM przedszkolu dzieci śpią jeśli CHCĄ, a nie po to, żeby "Rudaciocia" mogła sobie odpocząć od ich ryków) Owszem, w domu Jula od czasu do czasu ma dni, kiedy śpi rano do 7:30 (ach jakie piękne te dni ;)) a potem nie chce się jej spać do wieczora, ale zdarzają się one sporadycznie. Myślę, że w domu jest po prostu ciszej przy tym zasypianiu...

Ciekawa jestem co zastanę dzisiaj. Oficjalnie w przedszkolu jest zakaz przyprowadzania chorych dzieci. Ale czym jest choroba? Ja zabieram Julę, kiedy tylko zaczyna mocniej kaszleć, a we środę przywitała nas w progu przedszkola dziewuszka o wdzięcznym kaszelku gruźlika. Na sali jeszcze kilkoro z gilami po paszki... Cóż, może przyjęłam złą technikę?? Może te ciągłe absencje to MOJA wina, bo ten katarko-kaszelek SAM by sobie przeszedł bez ingerencji lekarza?? Jakoś mam do tego małe przekonanie...

A i jeszcze coś. Starzeję się (nie wypominając, że za dni pięć wejdę w wiek chrystusowy, ale to się chyba tyczy tylko facetów co??). Odbierając Julę, natknęłam się na Mamę Kacperka/Jasia/Krzysia (chłopca w każdym razie). Brązowo-rude loki za ramiona, profesjonalny makijaż, futrzana kurteczka do pępka, minispódniczka i kozaczki na szpilkach. Dodatkowo opar jakiejś eau de businesswoman. Piękna... A przy niej ja, wyglądająca jak "idź stąd"- trzewiki, dżinsy, grzywka od ekierki (made by Pani Wandzia z popeerelowskiego zakładu fryzjerskiego), i płaszczyk modny w zeszłym stuleciu :/ Westchnąć i wyjść. I pomarzyć o lokach....

Komentarze

  1. Jula się znowu przyzwyczai, nie martw się. Przejdzie jej na pewno!

    Co do wieku, to.. no co Ty! chyba nie powiesz, że chciałabyś wyjść do ludzi w futrzanej kurteczce do pępka, szczególnie kiedy tak zimno ;-), i te kozaczki na szpilkach.. No proszę Cię! Po co mamy nogi łamać.. na starość.. ;-P
    A tak poważnie to przecież nasz wiek (lata 30te) to najlepszy wiek dla kobiety!
    Co do loków, to przecież zawsze możesz sobie zrobić. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Juli już jej przeszło :) Wczoraj nie chciała wyjść z przedszkola.

    A co do reszty - chodziło mi raczej o zawartość tych ciuchów ;) Jakbym TAK wyglądała pewnie też bym chodziła tak ubrana. Na szczęście nie mogę - więc nie marznę i jest mi wygodnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ej!kopnął Cię ktoś???chyba jak juz to dawno!Ja akurat z tych co to Twoje lico widziałam i bez ściemniania tu proszę.Na huk Ci loki,jak masz takie piękne gęste ciemne włosy???hę? ja zazdraszczam bo u mnie lok po każdej mzawce:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ Słońce, to przecież trady6cja - te z prostymi tęsknią za lokami, te z lokami chciałyby mieć proste :))

      Usuń

Prześlij komentarz

Zbieram dobre słowa ;)

Popularne posty z tego bloga

Rozprawa z przeszłością

Jeszcze tydzień, dam radę, na pewno ;)

Wakacyjnie - niekoniecznie